Kres Momberta
Autorka: Weronika Pawlak
Sezon III: Dolina Rzeki Egger
Przygoda 29.07.2022
Obecni: Mistrz Gry, Farenstra, Salundra, Gerner
Gerner rozpoczął tę sesję poważnym kryzysem wiary. Tortury piękną Urlykanką odzianą w futro wilka, sprawiły że czuł, że nie jest godzien Sigmara. Siedział gdzieś skulony pod ścianą, w misce brzęczały monety wrzucane przez przechodniów. Na piwo powinno starczyć. Ruszył do karczmy. Pierwsze co usłyszał po wejściu to miłe zaproszenie do wykąpania się w rzece, ale z obietnicą darmowej kolejki. Po ożywczej kąpieli, może nie idealnie świeży ale na pewno mniej cuchnący wrócił po swój darmowy trunek, by myśleć nad swoją przyszłością.
Tymczasem Salundra biegła. Nie wiedziała czemu ale biegła. Farenstra została nieprzytomna w dokach – zostawiła ją? Tak to wyglądało. Przebiegła Bergwerk i zorientowała się, że jest w lesie. Wokół ciemna noc. Wycie wilków gdzieś za nią. Gdyby Morella żyła powiedziałaby gdzie jest północ. A tak…
Wilki się zbliżały. Trzeba było się spieszyć. Dobiegła do skraju lasu. Drapieżcy jakby gdzieś zniknęli. Skręciła w lewo. W oddali zamigotały światła. Zwolniła. Nagle poczuła ostrze za plecami: stać! Przed nią pojawił się grubawy sierżant: wiedziałem, że wrócisz na miejsce zbrodni Mombercie!!!! Czy Salundra wyglądała na umięśnionego psychopatę? Według straży najwyraźniej tak…
Farenstra leżała w dokach. Nad nią pochylała się Maleńka z paskudnie wyglądającym nożem. Na szczęście przybył Leopold z pomocą. Był wściekły na Brzytwiarza, że śmiał zaatakować gości na jego terenie. Farenstra przebudziła się u jakiejś starszej kobieciny. Okazała się być mamą naszego gospodarza. Pomogła jej dojść do siebie.
Gerner postanowił zostać złodziejem. I tak już Sigmar go nie przyjmie. W karczmie znalazł jakichś ludzi – wyszkolimy Cię młody! Napij się! Nagle do karczmy wparował mężczyzna. Był wściekły. Odezwał się do typa, z którym Gerner siedział przy stole: dość! Dziś w dokach się rozprawimy. No młody! To będzie Twoja pierwsza ustawka! Oj będzie…
Salundra została aresztowana za bycie Mombertem. Została przewieziona do Hermsdorfu. Czyli w sumie dobrze. Trzeba było tylko wyjść z celi. Jednak okazało się, że będzie przewieziona do Lieske. Nie było to całkiem głupie, ale miała nadzieję, że pojedzie tam z całą drużyną. W zamian za rękawiczki poprosiła o przekazanie wiadomości Henriettę, miejscową damę do towarzystwa. A Henrietta po wyjściu z celi, zabalowała. Gdy dotarła do karczmy, w której również stacjonowali Albert, Yorek i Gormund dała radę wybełkotać tylko: Makubma mówi, że…. coś tam Yorekowi zrobić, a jechać macie do…. Hermsdorfu!!! Wszystko jasne.
Farenstra była bardzo wdzięczna Leopoldowi za uratowanie życia. Zapewniła, że pomoże w pokonaniu Brzytwiarza, a co więcej – sprowadzi wsparcie. Rozmieściła tajemne elfickie znaki. Zjawił się Myrill. Pomoże.
W dokach doszło do bitwy między ludźmi Brzytwiarza i Leopolda. Po jednej stronie Gerner, po drugiej Farenstra. Finałem krwawej bójki okazał się być pojedynek Leopold vs. Brzytwiarz. Dołączyła się elfka. Nagle dość niespodziewanie pojawiał się również Gerner atakując Brzytwiarza. To jego korbacz zadał zabójczy cios. Zbój padł. Leopold był wdzięczny za wsparcie. Dał konie naszym bohaterom – mogli bez problemu w kilka godzin dostać się do Lieske (64,5 mili imperialnej!). Myrill przed udaniem się w swoją stronę powiedział bohaterom, że Mombert najprawdopodobniej uderzy w okolicy zamku barona von Lieske
W Lieske Salundra trafiła do celi z jakimś wątpliwej jakości jegomościem. Przeżarty przez alkohol mężczyzna zapewniał o swoim pokrewieństwie z miłościwie nam panującym Imperatorem Karlem Franzem oraz Todbringerami. Jednak udało im się znaleźć wspólny język w dzieleniu piersiówki z dość mocnym trunkiem. No nie można zostawić Cię samej – usłyszała znajomy głos. Kurt Sepp. Wyszła, niestety bez swojego ekwipunku. Dostała jakiś zastępczy miecz.
Wychodząc, spotkała Farenstrę oraz Gernera – drużyna nie w komplecie, jednak w większości zjednoczona. Stali razem w środku miasta. Była noc. TA NOC. Ta noc, w którą Mombert zabije. Farenstra dostrzegła przemykający cień. Ruszyliśmy za nim. Drużyna weszła na mury. Zobaczyła kotwiczkę, a Farenstra znane już ślady ubłoconych butów… Ruszyli za nimi do baszty. Po wyważeniu drzwi ujrzeli siedzącą przy stoliku postać. Martwą postać. Czyli tu był. Nasi bohaterowie ruszyli dalej w poszukiwaniu przejścia z murów do wnętrza zamku. Po chwili błądzenia znaleźli się przy zamkniętej kracie prowadzącej do studni – serca twierdzy. Farenstra przecisnęła się, jednak więcej czasu zajęło to reszcie drużyny. Na ścianie studni był namalowany krwią jakiś bazgroł – niestety łatwo było się domyśleć kto go tu namalował…
Krew prowadziła do klatki schodowej. Była dość świeża. Ruszyli do wnętrza zamku. Doszli na najwyższe piętro – tam, gdzie spali najważniejsi goście i gospodarz. Farenstra weszła do komnaty – wyskoczyła wprost na znanego nam już demona. Za nim widać było otwarte okno. Rzuciła się w tę stronę. Gerner zajął się bestią. Salundra zaczęła budzić panów szlachciców i wzywać do broni. Zaspani bohaterowie z bronią w ręku szybko uciekli do swych komnat po zobaczeniu rogatego demona.
Farenstra strzeliła do biegnącej po dachu postaci. Mało kto może umknąć jej strzałom. Dostał raz. Drugi. Zaczął zsuwać się bezwładnie. Trzeci. Ciało pozostało bez ruchu. Farenstra ruszyła do mężczyzny. Czy to był on? Może zabiła właśnie kochanka córki barona? Podeszła. Zdjęła maskę. Znała tego człowieka. Widziała go w Templehoff. To był Mombert. Nieżywy Mombert Writh. W końcu.
W tym czasie Gerner padł od potężnych ciosów bestii i leżał. Salundra zaszarżowała na rogatego jegomościa. Po zażartym pojedynku, zadała ostateczny cios i demon rozpłyną się w nicość. Udało się? Niestety, życie tej nocy stracił Herman von Todbringer, który zginął z rąk Momberta.
Drużyna udała się na zasłużony odpoczynek…
Obraz sara felde z Pixabay