W poszukiwaniu granic kosmosu

W poszukiwaniu granic kosmosu

Refleksja po przeczytaniu i zagraniu w starter do Star Trek Adventures od Copernicus Corporation

Na Pyrkon jechałem z myślą, że muszę zaopatrzyć się w starter do Star Treka. Już jakiś czas temu nabyłem angielski podręcznik, ale ciągły brak czasu nie pozwolił mi go jeszcze przeczytać. Dlatego bardzo ucieszyłem się, kiedy Copernicus Corporation zapowiedział polskie wydanie tego systemu. Na pewno będzie łatwiej go przyswoić. 

Zanim przejdę do rozważań o starterze należy Wam się kilka słów o moich doświadczeniach ze Star Trekiem i mechaniką 2d20. Nigdy nie zostałem Trekkie, ale różne produkcje z tego uniwersum towarzyszyły mi od najmłodszych lat. Pamiętam takie złote czasy, że jeden Star Trek leciał na TVN, a drugi na Polsacie. Teraz wystarczy odpalić Netflixa. Kiedyś jak chciało się zobaczyć łączony odcinek to trzeba było upolować drugą część. Wtedy mi się nie udało, więc teraz po latach nadrobiłem, bo od ponad dwudziestu lat nie dawało mi spokoju, jak to się stało, że kapitan Picard znowu stał się Borgiem, a potem już nim nie był. Teraz wiem. Właśnie dlatego, że kapitan Picard towarzyszył mi na początku mojej drogi w tym uniwersum to z dużą radością obejrzałem ostatnio wypuszczony serial o tym tytule. Nigdy jednak nie śledziłem rozbieżności w tym uniwersum, nie dyskutowałem o tym co jest kanoniczne ani nie uczyłem się klingońskiego. Jakbym był kibicem, to pewnie zostałbym scharakteryzowany jako piknik. 

Z mechaniką 2d20 mam dwa doświadczenia. Przede wszystkim jako uczestnik sesji w Conana. Bawiłem się wyśmienicie i bardzo podobało mi się generowanie impetu i zarządzanie pozostałymi meta walutami. Czułem, że mam duże poczucie sprawczości. Jak gracz byłem bardzo zadowolony z tego doświadczenia. Jako osoba prowadzącą miałem już skrajnie odmienne odczucia. Przymierzałem się do poprowadzenia Diuny. Przeczytałem ten podręcznik z dużą nadzieją, ale rozwiązania nieszczególnie przypadły mi do gustu, więc skończyliśmy na sesji zero. Mając za sobą te dwa doświadczenia zupełnie nie wiedziałem, czego się spodziewać sięgając po starter do Star Treka. Nasze wrażenia są jednak pozytywne. 

Podobnie jak w przypadku innych starterów dostajemy opis skróconej mechaniki oraz scenariusz wprowadzający do systemu. Całość poprzedza jednostronicowy wstęp z wyjaśnieniem czym są gry fabularne. W Star Trek Adventures z założenia testy wykonuje się dwoma kośćmi dwudziestościennymi. W pewnych okolicznościach ta pula może wzrosnąć aż do pięciu kości. Podczas wykonywania testu trzeba osiągnąć liczbę sukcesów równą poziomowi trudności. Sukces osiągamy wtedy, kiedy wynika na kości jest niższy lub równy łącznej wartości atrybutu i sekcji. To, co mnie przed laty urzekło w tej mechanice, to meta waluty, z których mogą korzystać gracze. Mają do dyspozycji impet, determinację i zagrożenie, które akumuluje się u osoby prowadzącej. To wszystko sprawia, że rzeczywiście gracze mają ogromny wpływ na testy. Mogą sobie zaplanować jak będą je rozgrywać. Jest tu też przestrzeń na odrobinę strategii. 

Mamy tutaj także opis rozgrywania konfliktu, który w zaproponowanym scenariuszu jest niemal zupełnie niepotrzebny. Istnieje możliwość wywołania starcia podczas jego rozgrywania, ale nie jest obligatoryjna, więc może się zdarzyć tak, że do niczego nam się to nie przyda. Co innego, jak chcielibyśmy w oparciu o starter kontynuować nasze przygody w Star Treku. Mam jednak poczucie, że ten opis zajmuje za dużo miejsca w stosunku do reszty publikacji. To jest też o tyle ciekawe, że to uniwersum nie kojarzy mi się z walką, więc wyobrażam sobie scenariusz, który w ogóle takiej nie przewiduje. 

W starterze znajduje się wprowadzająca przygoda o tytule „Niebiański Algorytm”. Postaram się tę część napisać tak, żeby uniknąć możliwych spoilerów. Graliśmy w cztery osoby, z czego trójka graczy znała tylko trochę uniwersum Star Treka, raczej mniej niż więcej. Co więcej jedna z osób przy stole nigdy wcześniej nie grała w gry fabularne. Postaci do wyboru jest aż siedem, więc moja drużyna oczywiście pominęła panią kapitan. Udawaliśmy, że odbywa właśnie bardzo długą drzemkę regeneracyjną. Na wstępie trochę zabrakło mi wprowadzenia w uniwersum Star Treka. Ja mam to szczęście, że znam seriale. Wiem, jak wygląda mostek i procedura rozwiązywania problemów. Dzięki temu mogłem graczom zrobić wstęp. Opowiedzieć, o tym, co dla mnie jest absolutnie wyjątkowe w tym uniwersum, czyli tym, że kadra oficerska sama rozwiązuje większość problemów, a nie zleca to podwładnym. Moim zdaniem trochę brakuje tego kontekstu na początku. Jeżeli ktoś nigdy nie widział żadnego odcinka, ani filmu to może na początku poczuć się nieco zagubiony. 

Sam scenariusz jest mocno liniowy. Tutaj pojawia się pytanie, czy to źle. Moim graczom się podobało. Nauczyli się wykonywać testy i zarządzać meta walutami. Tak też rozumiem rolę tej przygody. Drużyna ma się nauczyć grać w Star Treka. Po wykonaniu iluś testów pewne rzeczy staja się naturalne. Jestem ciekaw na ile takie podejście procentuje w przyszłości. Czy rzeczywiście po takiej lekcji gracze już nigdy więcej nie zapytają na sesji – to czym się rzuca w tej grze. Drużyna staje przed różnorodnymi wyzwaniami, które pasują do tego uniwersum. Każdy z nich da się rozwiązać jednym lub kilkoma testami. Rzeczywiście w pewnym momencie rozgrywka może się sprowadzić do tego, że osoba prowadząca informuje jaki test trzeba wykonać, a drużyna go wykonuje. My postanowiliśmy rozwiązać wszystkie wyzwania, czyli siedem. W pewnym momencie dla mnie jako prowadzącego stało się to nużące. Dla drużyny było to o tyle satysfakcjonujące, że w zasadzie wszystko im wychodziło. Mogli też jeszcze lepiej sobie utrwalić ten algorytm. 

Myślę, że dużą wartością samego scenariusza jest dosyć otwarty początek i zakończenie, które pozwala na rozwijanie rozpoczętych wątków. Sama idea, która stoi za końcowym wyzwaniem jest naprawdę intrygująca i po skończonej sesji mam ochotę dalej pociągnąć ten temat. Już wcześniej założyłem, że Star Trek Adventures to gra dla mnie. Rozegranie startera tylko mnie utwierdziło w tym przekonaniu. Z niecierpliwością czekam na pełną grę. Może moja drużyna skusi się na kolejny lot. 

c

Lorem ipsum dolor sit amet, unum adhuc graece mea ad. Pri odio quas insolens ne, et mea quem deserunt. Vix ex deserunt torqu atos sea vide quo te summo nusqu.