Bohater bez prze(y)szłości cz. II
Poniższe rozważania są kontynuacją podróży z bohaterem sprzed tygodnia.
Przynęty
Postawienie na barwną historię bohatera. Określenie punktów zwrotnych w jego życiorysie. Uwikłanie go w relacje ze światem zewnętrznym. To wszystko jest wspaniałym materiałem do odgrywania postaci, ale także skarbnicą pomysłów dla mistrzów gry. Statystyki, choćby były bardzo szczegółowe, nie powiedzą nam wiele o bohaterach. Co najwyżej będziemy wiedzieć kto jest wysoki, a kto jest w stanie głową przebić ścianę. Tylko nie będziemy mieć pojęcia po co to robi. Na to pytanie odpowiedzą nam historie postaci. Będziemy wiedzieć, czym się kierują w życiu i dokąd zmierzają.
Jak zacząć? Ostatnio staram się wypracować sobie takie nawyk, żeby przed każdą sesją pomyśleć o każdym z bohaterów. Powspominać, co im się udało, a co sprawiło trudność. Zastanowić się jak lepiej wykorzystać ich historię, motywację i umiejętności. Oczywiście, nie zawsze mi to wychodzi, ale myślę, że warto próbować, nawet jeżeli początkowo nie widać sukcesów. W końcu przyjdą. Najważniejsza jest wytrwałość.
Dla mnie najciekawszym aspektem przygotowań do grania jest rozpatrywanie światopoglądu poszczególnych bohaterów w kontekście drużyny. Moi bardziej doświadczeni gracze w swoich działaniach kierują się jasno określonymi zasadami. Czasami dzielą się nimi, ale bywa też tak, że muszę im się dobrze przyjrzeć, żeby je odgadnąć. Bardzo często, żeby nie napisać zawsze, są jakieś cechy wspólne. Inaczej ciężko byłoby im wytrzymać w jednej drużynie. Z drugiej strony jest duża płaszczyzna kwestii, w których się nie zgadzają albo nie zostały one jeszcze wyjaśnione. W moim odczuciu należy to traktować jako wspaniały ogród pomysłów, z którego możemy czerpać pełnymi garściami.
Zawsze przy takich kwestiach pojawiają się w mojej głowie dwa pytania. Pierwsze, ile bohaterowie są w stanie zrobić dla dobra drużyny? Oraz drugie, być może nawet ważniejsze, jak gracze umotywują decyzję swoich postaci. Jedno, to grać na zespół, a drugie zachować spójność wypracowanego światopoglądu. Często widzę podczas sesji jak biją się z myślami i zastanawiają, co wybrać. To nie jest proste, zwłaszcza w sytuacji, kiedy długo szlifowali swojego bohatera. Pisali jego historię, określali na jej podstawie motywacje i teraz starają się ją odgrywać. Źle podjęta decyzja może zawarzyć na ich losie.
Moim zdaniem nie możemy tutaj mówić o złym wyborze, bo każdy jest dobry. Trzeba tylko znaleźć dla niego uzasadnienie. Od kilku lat gramy w Neuroshimę. Do tej pory ogólną zasadą drużyny, była nienawiść do mutantów. Cokolwiek by się nie działo, jak pojawiało się Borgo, to od razu w powietrzu świszczały kulę. Teraz stoją w obliczu tego, że jeden z nich może powrócić odmieniony przez promieniowanie. Cały czas się zastanawiam, czy będą strzelać? Czy zrobią wyjątek? Jak to wpłynie na ich bohaterów? Na szczęście nie ja muszę podejmować tę decyzję.
Nieco bardziej czytelną kwestią jest przeszłość bohatera. Jeżeli gracz szczegółowo opisze przeszłość swojej postaci to będzie z czego wybierać. Dlatego ważne jest, żeby nie bać się konkretnych informacji. Obserwuję, że niektórzy bardzo asekuracyjnie podchodzą do tego tematu. Na wszelki wypadek nie wpisują żadnych imion. Miejscem pochodzenia jest bliżej nieokreślona wioska. A skrzywdził ich jakiś szlachcic, herbu nie pamiętam, bo patrzyłem w drugą stronę. Otóż nie tędy droga. Warto pokusić się o te szczegóły. Czy do swojego rodzeństwa mówicie per brat, siostra? No nie. Właśnie o to chodzi. Nadając imiona sprawiamy, że to przestają być tylko cyfry na karcie postaci, a pojawiają się bohaterowie niezależni. Oczywiście najlepiej byłoby ich opisać. Tak, żeby mogli toczyć własne życie, ale bez tego też będzie dobrze.
Dlatego gorąco zachęcam do wplatania konkretnych informacji i szczegółów, kiedy piszemy historię bohatera. Grając Trakiem poświęciłem dosyć dużo czasu na opisanie jego podróży z Karaz-a-Karak do Imperium. Mogliśmy wraz z moim mistrzem gry przyjąć po prostu, że jakoś tam się doczłapał, ale mogłem też wrzucić kilka miejsc z tej podróży z krótkimi opisami wydarzeń. Szczerze mówiąc nie liczyłem, że to się jakoś szczególnie przyda. Pisałem to dla siebie, żeby wiedzieć kim gram i dokąd zmierzam.
Jednym z wydarzeń, którego krasnolud doświadczył po drodze do Ubersreiku był pobyt w Czerwonym Regimencie pod dowództwem Karla von Haffenbucha. Oddział zajmował się polowaniem i eksterminowaniem zwierzoludzi w okolicach Nuln. Oczywiście wszystko to wymyśliłem na potrzeby mojej postaci. W pewnym momencie naszych przygód wylądowaliśmy w mieście tysiąca i jednej armaty. Zacząłem rozpytywać o działanie Czerwonego Regimentu, chcąc zemścić się na jego dowódcy za grzechy z przeszłości. Jakie grzechy? Posłuchajcie Traka:
Wtedy wyszli zza drzew. Otoczyli nas pierścieniem. nie było wyboru albo my, albo oni. Każdy jeden, który tam zginął był bohaterem. Tylko, że my bez dowódcy zostaliśmy. Ten kurwi syn, w którymś momencie musiał się zawinąć. Chłopaki próbowali wyrąbać przejście, może to wtedy było? Ale co to za dowódca, co swoich ludzi zostawia? Jak te kurwy z Gór Czarnych? Co mam do krasnoludów z Gór Czarnych? Ano dużo mam, ale to na inną opowieść. Padał jeden za drugim. Johann przejął dowodzenie. Kazał przerąbać się pozostałym. My zostaliśmy osłaniać ich odwrót. Biła od niego taka aura. Jego młot pulsował białym światłem, a może mi się to zdawało. Skąd ja mam to wiedzieć?! W końcu zostaliśmy we dwóch. Noc już była. Oni chyba mieli dosyć. Zaczęli rzucać oszczepami… Pamiętam, jak trzymałem go na rękach, kiedy umierał. Krew barwiła futro wilka na czerwono. Ja czułem wściekłość, ale nic nie mogłem zrobić. Tamci odeszli. Co miałem robić?! Tymi rękoma grób wykopałem. Młot owinąłem w futro i zaniosłem do świątyni. Niewiele pamiętam z tej drogi, oj niewiele. Czy byłem ranny? Ralf, nie mam pojęcia, musiałem zanieść wiadomość. Co to miało za znaczenia, czy jestem ranny?
Trak zginął zabijając szamana Plemienia Fioletowego Oka, Balgotha i czempiona, minotaura Gazraka. Jego działania doprowadziły do przetrwania Czerwonego Regimentu. W trakcie ostatnich godzin swojego życia krasnolud musiał podjąć kilka bardzo trudnych decyzji. Zemścić się na plemieniu, czy na dowódcy Czerwonego Regimentu? Czy samotnie wyruszyć na samobójczą misję, czy znaleźć jakieś wyjaśnienie i wyruszyć dalej z przyjaciółmi? Tego wszystkiego by nie było gdybym nie napisał historii postaci. Gdyby mój mistrz gry mnie do tego nie namówił. Musicie mi uwierzyć na słowo, ale branie udziału w opowieści, którą się częściowo wymyśliło, smakuje zupełnie inaczej. To była godna śmierć.
Opisałem ten mechanizm z perspektywy gracza, bo dzięki temu mogło być bardziej osobiście. Mam nadzieję, że chociaż na chwilę poczuliście towarzyszące mi emocje, kiedy zmierzałem ku zagładzie. Podobne chwile mogą być również waszym udziałem, ale musicie w to włożyć trochę pracy. Chwycić za pióra i napisać historię swoich bohaterów. Sprawić, że będą żyli. Wyjść poza pusty schemat karty postaci.
Dodaj komentarz