Historia zatoczyła koło
Kilka słów nie tylko o Ubersreiku
Wraz z końcem pierwszego sezonu przygód Drużyny Salundry bohaterowie wyruszyli z Ubersreiku. Chociaż umówmy się spędzili więcej czasu w górach i na trakcie niż w samym mieście. W zatłoczonych dzielnicach stolicy księstwa rozgraliśmy raptem jeden scenariusz. Dlatego przed rozpoczęciem czwartej odsłony naszej kampanii miałem przeświadczenie, że nie udało nam się dobrze poznać Ubersreiku. Wiele zagadek, miejsc i bohaterów pozostało nieodgadnionych. Zresztą wszystko wskazywało na to, że do miasta już nie wrócimy, a przynajmniej nie po to, żeby je eksplorować. Tylko ewentualnie, żeby je podbić. Życie dobitnie weryfikuje plany, nawet te snute przez naszych bohaterów. A zamierzania były takie, że drużyna dotrze do Kisleva i wróci ze wsparciem tamtejszych bojarów, a następnie wraz z siłami zgromadzonymi w Czarnej Skale zdobędzie stolicę księstwa. Finalnie wyszło tak, że drużyna nigdy nie dotarła nawet do granicy Imperium, a z Jungfreudów uczyniła sobie śmiertelnych wrogów.
Brak rozeznania w Ubersreiku stanowił zarówno atut w planowaniu kolejnego sezonu, jak i pewną trudność. Miasto jest dosyć dobrze opisane w starterze do Warhammera, co niewątpliwie można zaliczyć na plus. Przewodnik dobrze nakreśla kontekst relacji panujących w mieście i całkiem nieźle nawiązuje do najważniejszych miejsc, ale do samej publikacji przejdziemy jeszcze za chwilę. Z naszego punktu widzenia pewnym ograniczeniem jest skala wyzwań. Pomysły na zlecenia i działania bohaterów są skierowane do drużyny początkujących awanturników albo przynajmniej takich, którzy nie mają wielkich aspiracji. Ekipa Salundry przybyła by przejąć władzę w mieście, więc wykonywanie pomniejszych zadań ciężko jest wkomponować w główny wątek kampanii.
Wcześniej miałem możliwość eksplorować Ubersreik jako gracz. Spędziliśmy dużo czasu w mieście poznając Barlina Srebrnobrodego, walcząc w Srebrnej Ostrodze, czy też zadzierając z niziołkami. Mam wrażenie, że poznaliśmy prawie wszystkie szumowiny, żyjące w ciemnych zaułkach, ale taka też była nasza drużyna. Wielmożów oglądaliśmy tylko z daleka. Tak jak wspominałem powyżej w samym mieście poprowadziłem tylko jeden autorski scenariusz, gdzie sceneria nie miała aż takiego znaczenia. Dlatego przed powrotem do miasta postanowiłem sięgnąć po „Przewodnik po Ubersreiku”. Znalazłem tam wiele inspirujących rzeczy, ale kilku zabrakło.
Tradycyjnie już zacznę od pozytywów. Klimat publikacji doskonale obrazuje czym jest Ubersreik. Co dla mnie najważniejsze jest w tym bardzo spójny. Opisy są pisane charakterystycznym stylem, a grafiki wzmacniają przekaz. Dostajemy w środku deskrypcję poszczególnych dzielnic z najważniejszymi lokacjami. Po każdym miejscu są dwa pomysły na przekłucie go w scenariusz. Dodatkowo otrzymujemy kilku bohaterów niezależnych. Całość zakończona jest opisem całego księstwa. Podobało mi się, że kontekst nakreślony w przewodniku jest spójny. Jungfreudowie zostali wygnania, ale tak naprawdę nikt nie wie dlaczego. Ta niepewność unosi się niczym mgła nad rzeką Teufel. Fajne jest też to, że wraz z przyjściem altdorfskich żołnierzy zdestabilizowała się sytuacja w mieście. To daje takie poczucie, że teraz wszystko jest możliwe. Każdy może przyjść i wyciąć swój kawałek tortu.
Jeżeli chodzi o uwagi to w zasadzie mam dwie. Pierwsza z nich odnosi się do wybiórczości informacji. Otrzymujemy nazwiska kilku radnych miejskich. Szkoda, że nie wszystkich, a wystarczyłoby dorzucić jakąś tabelkę. Dodatkowo jest przygotowana pewna pula bohaterów niezależnych. Mam jednak poczucie, że ich selekcja była bardzo przypadkowa. Tę wybiórczość dobrze też obrazuje mapa kaplicy Sigmara, która umówmy się nie jest niezbędna. Za to przy zahaczce dotyczącej gaszenia świętego ognia w świątyni Ulryka takiej mapy nie ma, a w moim odczuciu tutaj byłaby zdecydowanie bardziej przydatna. Druga uwaga dotyczy opisu Księstwa. Mogłoby by być tego ciut więcej. Aczkolwiek rozumiem, że centrum wydarzeń jest miasto, więc ten opis stanowi tylko uzupełnienie.
Warto zwrócić uwagę na inne publikacje z lini wydawniczej czwartej edycji, bo tam też znajdziemy materiały przydatne podczas planowania kampanii w księstwie Ubersreiku. Lekturą obowiązkową wydaje się być scenariusz „Władca Ubersreiku” znajdujący się na końcu zbioru przygód „Ciężkie noce i niespokojne dni”. W ciekawy sposób obrazuje sposób wybierania władcy tak ważnego miasta, a przynajmniej ważny element tego procesu. Warto wiedzieć, ze w Imperium nic nie liczy się tak bardzo, jak zrobienie dobrego wrażenia. Drugim materiałem, który odegrał istotną rolę w moich przygotowaniach są „Archiwa Imperium”. Tam z kolei znajdziemy opis Karaz Azgaraz, które przynajmniej teoretycznie pozostaje najbliższym sojusznikiem Ubersreiku, nie wspominając o mniejszości krasnoludzkiej, która zasiedla jedną z dzielnic miasta. Dodatkowo planuję jeszcze przeczytać pierwszoedycyjny podręcznik poświęcony Zamkowi Drachenfels. Być może tam również znajdę dodatkowe inspiracje.
W każdym razie ostatni sezon wspólnych przygód daje możliwość osiągnięcia rzeczy wielkich. Bohaterowie mają zamiar przekonać Imperatora, że to właśnie im należy się władza w mieście. Jednocześnie z gór schodzą zielonoskórzy, którymi nikt specjalnie nie jest zainteresowany. Może poza częścią krasnoludzkich zwiadowców, przed którymi stoi nie lada wyzwanie, muszą przekonać krasnoludzkiego króla, że tym razem zagrożenie jest naprawdę przytłaczające. Poza tym nie da się przejąć władzy w Ubersreiku bez rozwiązania kwestii Jungfreudów. Ich obecność w okolicy będzie sprawiać, że seniorat zawsze będzie zagrożony. Ostatni sezon to też moment, którym fajnie by było poodmykać wszystkie otwarte wątki, a w szczególności jeden, czyli rozwiązać kwestie Beztwarzowców. Gdziekolwiek drużyna Salundry by nie wyruszyła czekają na nich, a może po prostu podążają ich tropem. A wystarczy udać się na Zamek Drachnfels i sprawdzić, czy Konstatin powrócił.
Myślę, że kampania będzie odbywać się conajmniej na dwóch płaszczyznach, chociaż po pierwszych godzinach może dojść do tego jeszcze trzecia. Przede wszystkim głęboko wierzę, że drużyna nie zlekceważy inwazji zielonoskórych. Już po pierwszym spotkaniu było widać, że przejęli się losem prostych ludzi. Jednak całkowite oddanie się temu tematowi może sprawić, że miasto im ucieknie, dlatego równocześnie muszą wziąć udział w chocholim tańcu szlachty. Jakby tego było mało zaczęli badać nastroje w podziemiu Ubersreiku. Nawiązali kontakt z szajką niziołków. Planują odwiedziny u Barona. Dlatego wielce prawdopodobne jest, że otworzą jeszcze trzeci front działań.
Wciąż pozostają pytania bez odpowiedzi, czy zatracą w tym wszystkim swoje sumienia i oddadzą się bezwzględnej walce o tron? Czy ustalą sobie priorytety? Czy nawiążą jakieś nowe sojusze? Czy będą potrafili doraźnie korzystać z aliantów? Wreszcie kluczowe, czy kiedy już usiądą na tym upragnionym tronie, to czy to będą na pewno oni? Czy może ta droga tak ich zwichruje, że będą już nie do poznania?
Jak widać materiału jest cała masa i nieśmiało zaczynam godzić się z tym, że ten sezon potrwa dłużej niż rok. Przede wszystkim dlatego, że drużyna się zgrała i bardzo dużo czasu poświęcamy na interakcje pomiędzy bohaterami. Każda scena jest dużo bardziej rozbudowa niż jeszcze trzy lata temu. Cieszy mnie to i nie zamierzam tego sztucznie skracać. Wiąże się to jednak z przeciągnięciem kampanii. Ponadto już po pierwszy dwóch sesjach, które trwały łącznie prawie dziesięć godzin widać jak wielowątkowy to będzie sezon. Nie da się zdobyć władzy nad miastem pociągnięciem jednego sznurka. Trzeba uruchomić całą masę procesów i nadzorować, żeby przebiegały po myśli drużyny, a z tym bywa różnie.