Lochy, waza i rozpadające się szkielety

Lochy, waza i rozpadające się szkielety

Autorka: Maja Sidor

Druga drużyna:

Adelajda – harda babka, zawsze ratowała towarzyszy z opresji, nawet (albo szczególnie) tych spowodowanych przez nich samych;

Jacek – biedny szlachcic, kuzyn Zelvinasa, wywoływanie skandali i problemów to jego drugie imię;

Konstanty vel. Kostek – młody bogaty szlachcic, kochający sztukę, trochę arogancki.

Dzień Czwarty, a może nawet i piąty

Zjawili się tutaj, ponieważ Jacek dostał list wraz z dziennikiem swojego kuzyna. Były tam opisane ich rozmowy w Powiatach. Ostatni akapit ostrzegał, że jego grupa jest w wielkim niebezpieczeństwie. Postanowili, więc wyruszyć z odsieczą. 

Kiedy dotarli pod opisaną kryptę zobaczyli dziwnie zachowującego się mężczyznę. Krzyczał coś o wielkich bobrach, które za chwilę ich wszystkich zjedzą. Zostawił ich w spokoju, kiedy obiecali, że będą uważać i wrócą z bobrzym ogonem. 

Drzwi do wnętrza krypty były delikatnie uchylone. Prześlizgnęli się przez nie po kolei. W środku było chłodno i ciemno. W świetle pochodni dostrzegli uchyloną płytę w podłodze, która odsłaniała schody prowadzące w dół. Kostek zapalił kolejną pochodnię i ruszyli przed siebie. 

Kiedy schody się skończyły stanęli przed ciemnym korytarzem, poszli dalej a po chwili po lewej stronie zobaczyli mały przedsionek, który kończył się ceglanymi drzwiami z dźwignią. Wszystko dookoła było ubrudzone krwią, na ziemi było też widać kawałki starej pociętej liny. Nie powstrzymało to Konstantego przed pociągnięciem tego czegoś w dół. W momencie, kiedy to zrobił poczuł jak jego bok przebija dzida, która na moment wystrzeliła ze ściany i od razu wsunęła się tam z powrotem. Pomimo tego, że atak był dużym zaskoczeniem, to broń nie wyrządziła poważnej krzywdy. Adelajda, przecisnęła się do drzwi. Tam, gdzie przed chwilą stał Kostek. Przesunęła przekładnię w dół. Tym razem drzwi otworzyły się, a ich oczom ukazał się mały, ale zadbany pokój.

Powoli weszli do niego. W środku oprócz dużego łóżka był dywanik do modlitwy, książki i szafka, na której stała czarna waza. Na ścianie wisiała też bogato zdobiona, stara szabla, którą Konstanty bez wahania wziął i przypiął do swojego pasa. W tym czasie Jacek podszedł do drzwi i poczuł przerażające zimno i zło, które się zza nich wydobywało. Dostał gęsiej skórki, a włosy stanęły mu dęba na głowie. Do drzwi podszedł też Kostek. On również poczuł złą aurę. 

Kiedy stali i z trwogą patrzyli na drzwi Adelajda podeszła do tajemniczej wazy, którą po chwili podniosła. Usłyszała w swojej głowie głosy, coś krzyczało błagając o uwolnienie. Nie powiedziała jednak o tym towarzyszom. Wspólnie zdecydowali, że muszą iść dalej pomimo tych dziwnych zjawisk. Jacek zdążył jeszcze zabrać ze sobą dywanik. Otworzyli drzwi i ruszyli korytarzem. 

W pewnym momencie korytarz zmienił się w dużą salę z dwoma długimi stołami. Na końcu pomieszczenia, ustawiony na podwyższeniu stał tron, na którym siedziała dziwna postać, która wstała i zaczęła się do nich zbliżać. Głosy w głowie Adelajdy stawały się coraz głośniejsze, domagając się uwolnienia. Po chwili, czarne widmo było już blisko, Adelajda rozbiła przed sobą wazę. W momencie, kiedy to się stało dziwna postać rozpłynęła się w powietrzu, tak samo stało się z kilkoma szkieletami, które wybiegły z boku. Dziwne głosy wołające o uwolnienie ucichły. Po dokładnym zbadaniu sali, weszli do pomieszczenia, z którego wypadł legion kościotrupów. 

W pomieszczeniu unosił się smród zepsutego jedzenia, widocznie była to kiedyś spiżarnia albo kuchnia, o której istnieniu wszyscy zapomnieli. Idąc dalej znaleźli się w pomieszczeniu z drabiną, która prowadziła do klapy. Jacek postanowił to sprawdzić. Kiedy to zrobił, spróbował podnieść klapę. Spotkał się z bardzo dużym oporem, więc zrezygnował z tego pomysłu i zszedł.  

Wyszli przez drugie drzwi i ruszyli korytarzem, po tym jak kilka razy rozdwajał się, zdecydowali, że pójdą w lewo. Po chwili weszli do pomieszczenia, które wyglądało przerażająco. Pod ścianą stał piec, wszędzie leżały narzędzia, które wyglądały jakby służyły do tortur. Największy szok przeżyli jednak, kiedy spojrzeli w lewą stronę. Na ścianie, przykute za ręce i nogi wisiały dwa ciała. Widać było, że przed śmiercią byli długo torturowani. Był to straszny widok, więc natychmiast wycofali się. Biegiem ruszyli korytarzem prowadzącym na wprost. Kiedy dotarli do rozwidlenia poszli w lewo jednak już po chwili korytarz się skończył, zawrócili, więc i poszli w druga stronę.  Po obu stronach zobaczyli drzwi, ale szli dalej prosto. Korytarz skręcił w lewo i po chwili się skończył. Na lewej znajdowały się drzwi, które otworzyli. 

Znaleźli się w pokoju, który wyglądał jakby, całkiem niedawno ktoś w nim był. Na środku stał fotel i skrzynia, a wszystkie ściany zajęte były półkami z książkami. Konstanty, jak na wykształconego artystę przystało od razu zaczął szukać najciekawiej wyglądającej książki. Kiedy znalazł i spróbował ją wyjąć. Wówczas ściana po drugiej stronie pomieszczenia poruszyła się i odsunęła ukazując malutki okrągły pokój. Weszli do niego i zobaczyli, że na ziemi narysowany jest pentagram, a dookoła niego stoją nowe świece. Zupełnie tak jakby ktoś przygotowywał się do odprawienia jakiegoś mrocznego rytuału. Oprócz drzwi, którymi weszli, znajdowały się tu jeszcze jedne. Otworzyli je i powoli weszli do kolejnej sali. Widok, który im się ukazał przyprawiał o ciarki. W całym pokoju leżały ludzkie szkielety. Zarówno kompletne jak i niekompletne. Adelajda znów usłyszała w głowie głosy proszące o uwolnienie. Kiedy weszli głębiej, wszystkie trupy nagle zniknęły, zupełnie tak jak tamte w sali z wazą. Głosy natychmiast ucichły. Żadne z nich nie wiedziało, co się stało, ale Adelajda czuła, że coraz bardziej odczuwa ten drugi świat. Teraz przepełniał ją spokój. 

Wszyscy byli już zmęczeni. Kiedy wrócili do pokoju z fotelem, doszli do wniosku, że spróbują się przespać. Zamknęli tajne drzwi, a te prowadzące na korytarz zabarykadowali i poszli spać. 

Kiedy wstali nie do końca potrafili powiedzieć, która jest godzina, ponieważ ciągle byli pod ziemią. Z dziennika kuzyna Jacka dowiedzieli się, że grupa, której szukali za kilka dni miała się stawić na polowaniu z Rejentem. Cała trójka powoli traciła nadzieję na odnalezienie ich żywych. Zdecydowali, ze chcą pojechać na to spotkanie zamiast nich. Szybko ustawili wszystko tak jak stało przed ich przyjściem, jednak zanim wyszli Adelajda zdecydowała się otworzyć skrzynie. Znalazła w niej starą szablę, która wymagała naprawy. Włożyła ją za pazuchę i zaczęli wracać. 

Skręcili w pierwsze drzwi po prawej stronie, kiedy wchodzili Kostek potknął się o coś ciężkiego. Kiedy spojrzał w dół zobaczył pogrzebacz, który ktoś wcześniej próbował nieudolnie ukryć. W sali nie było niczego oprócz starych gratów. Pomieszczenie wyglądało na dawno nieużywany składzik. Wyszli z niego i tym razem wybrali drzwi po lewej stronie, jednak tam też nie znaleźli niczego ciekawego. Zgodnie stwierdzili, że chyba zobaczyli już wszystko i pora wyjść. Wrócili tą samą drogą, którą przyszli.

Kiedy wyszli z krypty poczuli wspaniałe świeże powietrze i blask słońca na skórze. Nie mieli jednak czasu na zachwyty, ponieważ polowanie się zbliżało, a ich czekała jeszcze długa droga. Idąc musieli zajść do Byrtnik, żeby wynająć konie i się przespać.

Photo by Jr Korpa on Unsplash

c

Lorem ipsum dolor sit amet, unum adhuc graece mea ad. Pri odio quas insolens ne, et mea quem deserunt. Vix ex deserunt torqu atos sea vide quo te summo nusqu.