Przy stole z Vaesen

Przy stole z Vaesen

Flirt z YZE

Dużo czasu zajęło mi zanim zagrałem w pierwszą grę na mechanice YZE. Wiedziałem, że istnieją i co więcej miałem w gronie swoich znajomych osoby, które bardzo je zachwalały. Niemniej jakoś się nie złożyło, żeby po nie sięgnąć. Pierwszą próbę podjęliśmy, kiedy wyszedł starter do Mutanta, ale zaraz po pierwszej sesji drużyna się rozpadła. Myślę, że nie miało to związku z YZE, tylko po prostu więzy spajające tę grupę się rozluźniły. 

Kiedy już sięgnęliśmy po YZE, to na całego. Niedługo po rozpoczęciu kampanii w Forbidden Lands zaczęliśmy grać w Monastyr na mechanice Vaesen. Jakoś niedługo później pojawiła się propozycja zagrania w Blade Runnera i tak się potoczyło. Niemniej ciągle nie spodziewałem się, że przyjdzie nam zagrać w czyste Vaesen. W zasadzie to nie rozumiem, dlaczego, ale naprawdę byłem przekonany, że ta gra pozostanie tylko inspiracją do rozgrywania przygód w innych światach niż ten dedykowany. 

W końcu nadarzyła się okazja i skrzętnie z niej skorzystałem. Miałem za sobą przeczytany podręcznik do rozgrywki Monastyru i aż żal było nie skorzystać z tej wiedzy. Vaesen okazało się bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Mimo grubej księgi gra okazała się niespodziewanie przystępna i dobrze zaprojektowana. 

Czym się pali w tym piecu?

Vasen to kolejna gra oparta o mechanikę YZE. Niemniej warto podkreślić, że mimo wspólnego rdzenia każda z tych mechanik jest nieco inna. Różnią się od siebie na tyle, że ktoś kto wcześniej miał do czynienia z YZE szybko załapie jak się w nią gra, ale mimo wszystko będzie towarzyszyć mu poczucie, że doświadcza czegoś nowego. Vaesen jest dedykowane do zgłębiania tajemnic związanych z tytułowymi stworami bądź swojsko brzmiącymi Stworzami. 

Podczas tworzenia postaci sięgniemy po zaproponowane przez autorów archetypy takie jakie ksiądz, myśliwa, oficer, pani doktór, pisarka, powsinoga, prywatny detektyw, sługa, uczona, czy wiedźm. Każde z nich należy to tak zwanej czwartkowej dziatwy, czyli osób Widzących – tych którzy dostrzegają nadprzyrodzonej istoty w otaczającym świecie. Nasze bohaterki dołączą do Towarzystwa – organizacji zajmującej się rozwiązywaniem problemów związanych z Vaesen. 

W ramach personalizacji swojej bohaterki wybierzemy bądź wymyślimy imię, motywację, traumę i mroczny sekret. Następnie ustalimy relacje z pozostałymi członkiniami drużyny. Podobnie jak w Forbidden Lands musimy ustalić, czy nasza postać jest młoda, dojrzała, czy stara. Ten wybór wpłynie na pule punktów, którymi będziemy dysponować do wydania na cechy i umiejętności. 

Podczas testów budujemy pulę kości sześciościennych. Z założenia sięgamy po ich liczbę równą wartości umiejętności i dedykowanej jej cesze. Czasami będziemy mogli dodać do tej puli kostki wynikające z czyjejś pomocy bądź używania adekwatnego przedmiotu. Test nam się powiedzie, jeżeli na chociaż jednej kostce odnotujemy szóstkę. Niekiedy osoba prowadząca może podnieść poziom trudności. Wówczas będzie potrzeba większa ilość szóstek w zależności od skomplikowania zadania. Jak w każdej grze YZE istnieje możliwość forsowania. Jeżeli chcemy to zrobić, nasza postać musi przyjąć jeden stan, a następnie mamy możliwość przerzucenia wszystkich kości oprócz szóstek. W Vaesen możemy przerzucać nawet jedynki. 

Dedykowane kości do Vaesen należą do jednych z ładniejszych wypuszczonych przez Fria Ligan. Niestety podobnie jak w przypadku innych gier, jeden zestaw będzie niewystarczającą inwestycją. Jedynie Blade Runner uporał się z tym problem, ale to w dużej wynika ze zmiany systemu budowania puli do rzutu, a nie przemyślanej strategii. W zestawie do Vaesen otrzymujemy sześć kości, co w zasadzie sprawia, że brakuje nam jednej, bądź dwóch. Zazwyczaj największa pula jaką budowały moje graczki składała się właśnie z siedmiu kostek. Dlatego zaryzykuję stwierdzenie, że potrzeba dwóch zestawów, żeby w pełni zaspokoić potrzeby stołu.

W części mechanicznej warto jeszcze zwrócić uwagę na walkę. Osoby lubiące tę część gier fabularnych mogą być srogo rozczarowane, ale to nie jest gra o tym. Veasen stawia na śledztwo, ale śledztwo rozumiane jako gromadzenie informacji i na ich podstawie wyciąganie wniosków jak można przepędzić dane stworzenie. Walka ze Stworzami jest z góry skazana na niepowodzenie. Podczas potyczki sięgniemy po umiejętności walki wręcz i walki dystansowej. Jednak tym, co najbardziej nas ogranicza jest żywotność postaci. Każda bohaterka może przyjąć cztery stany, po który otrzymuje ranę krytyczną. Oczywiście nie wszystkie są śmiertelne, ale znaczna część wyłączy naszą postać z rozgrywki albo znaczenie ograniczy jej możliwości.

Witajcie w naszej bajce

Vasen jest inspirowane ilustracjami i pomysłem Johana Egerkransa. Czuć, że gra powstała w oparciu o legendy i podania naszych północnych sąsiadów. Myślę, że największym wyzwaniem z jakim mierzyli się jej twórcy jest jej lokalność. O ile dla mieszkańców krajów skandynawski te wszystkie istoty są mniej lub bardziej znane, o tyle dla pozostałych stanowią zagadkę. Ot ładny stworek na obrazku, który absolutnie z niczym mi się nie kojarzy. Dlatego autorzy gry Nils Karlen i Nils Hintze stanęli przed nie lada wyzwaniem – jak przekłuć serię zjawiskowych obrazków w pełnowartościową grę.

Wymagało to od nich bacznego przyjrzenia się światotworzeniu. Niby rzeczywistość wyobrażona w Vaesen jest zbliżona do naszego XIX wieku, ale różni się, bo jest w nim magia i tajemnicze stworzenia, które walczą z postępem. Dlatego autorzy poświęcili całkiem pokaźny rozdział przybliżeniu realiów mitycznej północy, ze szczególnym uwzględnieniem Uppsali. Zrobili to w ciekawy i przystępny sposób. Przybliżyli najważniejsze problemy społeczne, z którymi mierzyli się ludzie żyjący w tamtym regionie w XIX wieku. Zastrzegli, że nie należy przywiązywać się do chronologii i można bez wyrzutów sumienia zmieniać bieg wydarzeń, ponieważ jest to gra. Przede wszystkim uczestnicy rozgrywki mają się dobrze bawić. Wierność historii i realiom społecznym mogłaby stać się zbyt ograniczająca. 

Dlaczego Uppsala? Podobnie jak w innych grach spod znaku YZE, drużyna będzie miała swoją bazę. Jest to miejsce, do którego będzie wracać po każdej przygodzie i które będzie mogła rozwijać, żeby zwiększać swoje możliwości podczas następnych opowieści. Towarzystwo swoją siedzibę ma na zamku Gyllencreutz w Uppsali. 

W podręczniku głównym dostajemy też całkiem sporą pulę Vaesen, które możemy wykorzystać podczas naszych przygód. Każdemu stworzeniu poświęcono dwie strony, na których poza licznymi informacjami znajduje się także ilustracja. Uważam, że to jest całkiem dobre rozwiązanie, ponieważ niektóre z tych istot ciężko byłoby sobie wyobrazić na podstawie opisów. Nie wspominając o tym, że ilustracje Joahana Egerkransa są po prostu zjawiskowe. Dodatkowo mamy, krótki opis, statystyki, moce magiczne, stany, walkę, rytuał i przykładowe konflikty. Warto zwrócić uwagę, że każde Vasen ma nieco inne moce magiczne, co uatrakcyjnia rozgrywkę i sprawia, że każda tajemnica będzie unikatowa. Przykładowe konflikty są w większości całkiem przyzwoite i mogą stanowić solidną podstawę do zbudowania opowieści. Oceniam ten rozdział na plus. 

A co u Plebana?

Black Monk Games postawił sobie za cel, żeby w większości wydawanych przez siebie podręczników znalazł się rozdział poświęcony Polce. Co prawda w Blade Runnerze się nie udało, ale już w Vaesen tak. Dlatego dostajemy opis Konfraterni Odkrywców Świata wraz z należącym do nich dworem. Czuć, że ten fragment ma innego autora niż oryginał. W końcu został napisany przez Pawła Marszałka. 

Urzekło mnie, że twórca doskonale uchwycił polskiego ducha i w historii Konfraterni jest tyle podziałów i waśni. Brzmi to trochę jak historia polskiej prawicy w latach dziewięćdziesiątych. Doceniam też, że autor sięgnął po Jana Twardowskiego. Nie jestem w stanie znaleźć lepszej postaci, która mogłaby stać za polskimi poszukiwaniami Stworzy. Całość stanowi bardzo spójny i dopracowany fragment. Podobnie jak w przypadku części o mitycznej północy dostajemy kontekst historyczny i wskazówki jak się w nim poruszać. W przypadku Polski padło na czas zaborów, co dodatkowo utrudnia sytuację. 

Mamy do dyspozycji kilka Stworzy i Zduszy, ale propozycja jest dosyć uboga. Mam nadzieję, że wynika to z planowanego dodatku o Polsce. 

Ostatnie strony tej opowieści

Na koniec warto wspomnieć, że podręcznik zawiera jeszcze dwa istotne rozdziały. Jeden z nich poświęcony jest budowaniu tajemnicy. Autorzy krok po kroku przeprowadzają nas przez proces tworzenia scenariusza. Poza warstwą teoretyczną jest tam też konkretny przykład, na którym bazują podczas tłumaczenia zasad budowania tajemnicy. Uważam, że to jest bardzo wartościowa część podręcznika i na podstawie tego fragmentu da się przeprowadzić kilka pierwszych tajemnic. Martwi mnie powtarzalność tego schematu, bo w zasadzie nie ma tam miejsca na jakieś znaczące odstępstwa. Za każdym razem korzystamy z tej samej procedury, a to może stać się męczące zarówno dla prowadzącego jak i drużyny. Autorzy tylko wspominają o odejściu do schematu i okraszają to enigmatycznym stwierdzeniem, że czasami jest to sensowne rozwiązanie. 

W ostatnim rozdziale znajdziemy gotową tajemnicę, którą możemy wykorzystać, żeby wprowadzić nasze graczki w świat Vaesen. Całość oparta jest o rodzinną tragedię i rozgrywa się w karczmie. Mam dobre doświadczenia ze scenariuszami od Fria Ligan, więc dałbym jej szansę. Wydaje się być całkiem przyzwoita na początek przygody z tą grą. 

Vaesen nigdy nie było na mojej liście gier do rozegrania. Gdyby nie nasza kampania do Monastyru pewnie nigdy nie wszedłbym w jej posiadania. A szkoda, bo jest to bardzo ciekawa gra i moim zdaniem sensowna propozycja do rozwiązywania zagadek i zmagania się z potworami. Mam za sobą pierwszy dłuższy scenariusz, ale na pewno nie ostatni. Chociaż nastawiam się na rozgrywanie jednostrzałów w tym systemie. 

c

Lorem ipsum dolor sit amet, unum adhuc graece mea ad. Pri odio quas insolens ne, et mea quem deserunt. Vix ex deserunt torqu atos sea vide quo te summo nusqu.