Rozmawiajcie!

Rozmawiajcie!

Kiedy piszesz o rozmawianiu

Już od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem napisania tego tekstu. Początkowo chciałem podzielić się refleksją wynikająca z naszych doświadczeń przy stole. Jednak jakiś czas temu miałem okazję wziąć udział w inicjatywie Stowarzyszenia Avangarda – Czas na przygodę. Rzecz polega na tym, że można zagrać w erpeżka. Są prowadzący ze swoimi przygodami i zbierają się gracze, którzy tworzą na te kilka godzin drużyny. Udało mi się zapisać na scenariusz Ifryta, którego serdecznie pozdrawiam, o schronieniu i świętym Kosmie.

Myślę, że było to bardzo cenne doświadczenie, z którego wyniosłem pewną lekcję na przyszłość, ale o tym za chwilę. Do tej pory z nieznajomymi osobami miałem przyjemność grać tylko przez internet. Za każdym razem świetnie się bawiłem, ale w zależności od ekipy potrzebowałem mniej lub więcej czasu, żeby poczuć się swobodnie. Na pewno łatwiej było, kiedy wszyscy grający dopiero się poznawali. Zdecydowanie bardziej wymagające było wchodzenie w grupę znajomych. Jeszcze innym przypadkiem było, kiedy wyłaniał się naturalny lider i przewodził drużynie. Każdy przypadek był inny, niemniej wszystkie są diagnostyczne.

Dobry pasterz, czyli o wspólnym tworzeniu bohaterów

Zanim przejdę do sedna rozważania warto opisać jeszcze jak wygląda sam proces zbierania się drużyn na wydarzeniu Stowarzyszenia Awangarda. Po kolei każda prowadząca, bądź prowadzący, występują na środek sali, gdzie przebywają wszyscy uczestnicy. Osoba odpowiedzialna za wydarzenie wyczytuje z listy graczy przypisanych do danego scenariusza, którzy kolejno podchodzą do mistrzyni, bądź mistrza, przedstawiając się. Następnie razem schodzą do przydzielonego im miejsca. Znamienne jest dla mnie to, że ten prowadzący niczym pasterz zbiera swoje owieczki i zabiera je wspólnie do stołu. W moim odczuciu ma to ogromny wpływ na proces grupowy. Nie ma sytuacji, w której szuka się swojej mistrzyni i ona wita niczym gospodarz, tylko właśnie razem jako grupa z przewodnikiem odnajduje się wspólne miejsce do gry. Niby szczegół, ale jednak dosyć istotny.

Przejdźmy jednak do rzeczy. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony wspólnym procesem tworzenia postaci i tym jak bardzo pomaga przełamać pierwsze lody. Do tej pory podczas jednostrzałów zawsze otrzymywałem gotową postać, bądź wybierałem z pewnej puli przed sesją. Interakcja była szczątkowa, bo sprowadzała się do napisania: chce grać kimś, bądź tym akurat nie chcę. Nie chcę tutaj wartościować, bo każda inicjatywa rządzi się swoimi prawami i logiką. Zależy mi na tym, żeby podkreślić pozytywny aspekt tego procesu. Wystarczyło kilka razy wymienić się kostkami, użyczyć gumki do ścierania, wspólnie pośmiać się z wylosowanych zawodów i bariery ochronne stały się jakby cieńsze.

Mam takie przeświadczenie, że nawet jeżeli stracimy te kilkanaście, czasem kilkadziesiąt minut sesji na wspólne przygotowanie postaci, to warto to zrobić. Ten czas poświęcony na integrację przed właściwą rozgrywką zaowocuje później. Nie będzie krępującej ciszy i zdawkowych odpowiedzi przez pierwsze kilkadziesiąt minut. Pamiętam taką sesję, na której finalnie bardzo dobrze się bawiłem, ale przez pierwszą godzinę próbowałem wejść w grupę. Poczuć ją. Totalnie mi to nie wychodziło. Może zabrakło właśnie tych kilkunastu minut spędzonych razem przed sesją.

Wymiana refleksji i konfrontowanie doświadczeń

Coraz bardziej doceniam rozmowy po sesjach i między nimi. To już są doświadczenia wyniesione z dłuższych kampanii, w których prowadzę bądź gram. Często zostajemy chwilę po ostatniej scenie, żeby jeszcze pogadać o tym, co wydarzyło się przy stole. Takie myśli na gorąco są zawsze bardzo ciekawe. Gdzieś tam się osadzają i wpływają na kolejny scenariusz. Nie dalej jak kilka tygodni temu rozmawialiśmy o przeszukiwaniu lokacji i konieczności podnoszenia każdego dywanu, żeby sprawdzić, czy pod nim znajduje się klapa do ukrytej piwnicy. Pewnie domyślacie się, że na kolejnej sesji gracz mógł doświadczyć tego na własnej skórze. Zgodnie z życzeniem, ale trochę w tym wypadku z przymrużeniem oka. Lubię wplatać takie drobne elementy humorystyczne wynikające z naszych rozmów.

Tym, co uważam za szczególnie wartościowe jest skonfrontowanie interpretacji różnych sytuacji, które miały miejsce podczas sesji. Zazwyczaj rozmawiamy o zachowaniu bohaterów niezależnych. Już nieraz pisałem o tym, że każdy z nas jest obciążony swoim bagażem doświadczeń i sposobem postrzegania świata. Nie pozostaje to bez wpływu na ludzi zamieszkujących nasz wyobrażony świat. Dlatego warto omówić nieoczywiste sceny. Często jest tak, że mi się coś wydaje, a gracze zupełnie inaczej interpretują daną sytuację. Ostatnio trafili do siedziby drobnego przemytnika, który poza tym, że się parał niezbyt legalnym zajęciem, to był całkiem przyzwoitym osobnikiem. Zapewnił im nocleg, dał chleba, a nawet chciał zapewnić ochronę. Po sesji dowiedziałem się, że jego zachowanie było podejrzane, bo był za miły. Cóż, a on po prostu miał być dobrą postacią. Myślę sobie, że czasem może warto zrobić przerwę w grze i wyjaśnić takie kwestie, jeżeli istnieje mechaniczny deficyt poznawczy.

Z drugiej strony jako gracz często nie mogę zrozumieć dlaczego niektórzy bohaterowie niezależni w naszej kampanii są szorstcy w obejściu, Niby to nasi sojusznicy, może nawet darzący nas jakąś sympatią, ale jak ich czasami słucham, to mam ochotę rzucić wszystko i pojechać w Góry Krańca Świata. Kiedyś usiedliśmy sobie i wyjaśniliśmy tę sprawę. Znowuż zaważył tutaj inny bagaż doświadczeń. Może nawet inny poziom wrażliwości? W każdym razie sprawa wyjaśniona, ale gdybyśmy nie rozmawiali, to bym ciągle tkwił w poczuciu odrzucenia mojej postaci.

Wnioski i informacja zwrotna

Wreszcie mam poczucie, że rozmowy kończące jakiś etap bardzo wpływają na planowanie kolejnych. Staram się odpowiadać na wyrażone potrzeby moich graczy, zresztą na te niewyartykułowane również. Chociaż tutaj często może dojść do niezrozumienia intencji. Dlatego podsumowanie każdego sezonu jest dla mnie bardzo ważne. Wsłuchuje się w opowieści z sesji, wyłapując te momenty, które najbardziej zapadły drużynie w pamięć. Znaczna część z nich przewija się także podczas wspominek na kolejnych spotkaniach. Wiem, którzy bohaterowie niezależni zapadli im w pamięć, a którzy przemknęli niczym cienie po ścianie.

Równie istotna jest dla mnie informacja zwrotna, czyli uwagi odnośnie do tego, co podobało się podczas konkretnego etapu, bądź co nie zyskało aprobaty graczy. Czasem wystarczy jak powiedzą, czego chcą więcej albo czego było za dużo. Najważniejsze to nie zawieść drużyny. Jeżeli artykułują jakąś potrzebę, to nie można jej zlekceważyć. Inaczej więcej nam nie zaufają. Pamiętam jak parę dobrych miesięcy temu chłopaki, z którymi grałem w Neuroshimę zwrócili mi uwagę, że świat jest wrogo do nich nastawiony. Postanowiłem to zmienić tak, żeby wszystkim nam dobrze się grało przy stole. Pamiętam jak po skończeniu kolejnego scenariusza powiedzieli, że świat stał się neutralny. Głęboko wierzę, że teraz mi zaufają jak będą mieć kolejne sugestie i wnioski.

Wakacyjne bajanie

Oczywiście tym tekstem nie wyczerpuję tematu. Nie było to też moją ambicją. Po prostu zebrałem kilka refleksji, którymi chciałem się z Wami podzielić, bo wydają mi się ważne. A rozmowy na pierwszym miejscu stawiają drugiego człowieka, co wydaje mi się w naszym hobby niezwykle ważne i priorytetowe. Dlatego zachęcam do częstszego dialogu.

Photo by Mihai Surdu on Unsplash

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

c

Lorem ipsum dolor sit amet, unum adhuc graece mea ad. Pri odio quas insolens ne, et mea quem deserunt. Vix ex deserunt torqu atos sea vide quo te summo nusqu.