Szaleństwo z Gotheim się udziela

Szaleństwo z Gotheim się udziela

Kiedy kogoś brakuje

Nasza kampania do Warhammera wchodzi w decydująca fazę. Bohaterowie są coraz bliżej zamku Drachenfels. Mroczne siły gromadzą się wokół odradzającego się Czarnoksiężnika. Dlatego kiedy okazało się, że na sesji będzie tylko trójka z czwórki graczy postanowiłem zaproponować drużynie wątek poboczny, żeby nie pędzić za główna fabułą, kiedy każda decyzja i szabla jest na wagę złota. Po sesji, któraś z osób grających stwierdziła, że nasze „side questy” są zawsze dużo bardziej śmiertelne. Tak było i tym razem. Wszyscy bohaterowie zginęli, ale na szczęście dwójka z nich miała jeszcze punkty przeznaczenia. Jak do tego doszło?

Szaleńcy z Gotheim (Spoilery)

Szaleńcy z Gotheim to gotowy scenariusz do Warhammera opublikowany w zbiorze Przygody w Ubersreiku. Rozgrywałem go po raz pierwszy. Tym, co mnie do niego przekonało jest jego prostota. Opiera się na nieskomplikowanym koncepcie, który wyciska jak cytrynę. W nocy na wioskę Gotheim napada Dżabbersmok. W wyniku wizyty nocnego intruza dochodzi do zniszczenia infrastruktury, ale przede wszystkim do pomieszania zmysłów mieszkańców osady. W momencie, w którym bohaterowie docierają do Gotheim zburzona jest część bramy i palisady. Prawie każde z domostw znajdujących się wewnątrz jakoś ucierpiało. 

Nie to jest jednak największym problemem. Wszyscy mieszkańcy wioski w jakimś stopniu ulegli szaleństwu. To jest duży atut tego scenariusza, bo autorzy postarali się i rzeczywiście każdy z autochtonów ma innego kręćka. Kowal oszalał na punkcie zemsty, co w efekcie może doprowadzić do pożaru. Burmistrz ugrzązł we własnej przeszłości, a miejscowa zielarka postanowiła poświęcić dzieci, żeby pozbyć się potwora. W jakiś sposób wszyscy chcą się uporać z bestią, ale świat widzą w krzywym zwierciadle, więc przestają odróżniać co jest słuszne i racjonalne. Drugim aspektem, który bardzo mi się podoba i w zasadzie zadecydował o tym, że sięgnąłem właśnie po tę przygodę. Jest to, że nikt nie widział Dżabbersmoka. To znaczy wszyscy widzieli, ale nikt nie ma pojęcia czym jest. Dlatego chodząc po wiosce i rozmawiając z mieszkańcami uzyskujemy masę informacji, które drużyna musi przefiltrować. W ten sposób bohaterowie dostają informację o gigantycznej żabie ziejącej smokiem, czy latającym bobrze. Mam poczucie, że ten scenariusz idealnie wpasowuje się w humor Warhammera. 

Tym, co mnie najbardziej frapuje w przypadku tego scenariusza jest skala wyzwania. Dżabbersmok, to bardzo trudny przeciwnik. Moim graczom udało się go finalnie pokonać, ale bardzo dużym kosztem. Co prawda w momencie rozpoczęcia przygody bestia jest ciężko ranna, ale drużyna nie ma jeszcze o niej pojęcia. Mamy w materiale zegar, który odmierza w jakim stopniu pomiot chaosu zregenerował się. Mam jednak poczucie, że w przypadku graczy, którzy lubią sprawdzić wszystkie tropy zanim przystąpią do działania zawsze będzie za późno i będą walczyć ze zdrowym Dżabbersmokiem, zwłaszcza że cały scenariusz jest oparty o miasteczko i zawarte w nim miejsca, więc gracze mają swobodę decyzji, gdzie się udadzą w następnej kolejności. Wreszcie to, co uderzyło mnie już po rozegraniu sesji, to że drużyna nie ma szansy dowiedzieć się, że czas ma znaczenie. Przybywają po pierwszym ataku, ale przed drugim. Tylko skąd do licha mają czerpać wiedzę, że ten nastąpi. 

Mimo wszystko uważam, że to jest fajny scenariusz, bo opiera się na niedopowiedzeniach, które prowadzą do serii pomyłek i to mi się w nim najbardziej podoba. Lubię takie podejście do tematu. Uważam, że fajnie byłoby jakby gracze wiedzieli, że zegar tyka. 

Dlaczego naszych herosów trafił szlak?

Pewnie zastanawiacie się dlaczego naszej drużynie poszło nie najlepiej. Na śmierć Olivii zanosiło się już od jakiegoś czasu. Postać nie miała punktów przeznaczenia i cierpiała na bardzo dotkliwą chorobę psychiczną – zwierzęcy umysł. Co jakiś czas stawała się na kilka godzin niedźwiedziem albo gołębiem. Pech chciał, że podczas pobytu w Gotheim miała jeden ze swoich ataków. Niczego nie spodziewający się gracze postanowili się rozdzielić i zostawić gołębia w spokoju. To doprowadziło do sytuacji, w której rycerka jako pierwsza stawiła czoła powracającemu Dżabbersmokowi. Niestety nawet dla niej to było za dużo. Byłbym zapomniał wspomnieć, że kilka godzin wcześniej zamordowała kowala, bo opanował ją krwawy szał. Przez to stracili szansę, żeby wykorzystać do walki zbroję najeżoną kolcami. No tak, wy jeszcze nie wiecie o tym, że Olivia stała się jakiś czas temu wampirem. Długa historia, o której przeczytacie z raportów. Zapraszam do lektury. 

Image by Darren Collis from Pixabay

c

Lorem ipsum dolor sit amet, unum adhuc graece mea ad. Pri odio quas insolens ne, et mea quem deserunt. Vix ex deserunt torqu atos sea vide quo te summo nusqu.