Trzy lekcje Vox Machiny

Trzy lekcje Vox Machiny

Jakiś czas temu skończyliśmy oglądać trzeci sezon Vox Machiny. Serial zdecydowanie trzyma poziom. Chociaż efekt świeżości już dawno minął. Pierwsze spotkanie było czymś oszałamiająco zaskakującym. Zastanawianie się, czy taki przebieg scenariusz to rezultat rzutu kośćmi, czy decyzja scenarzysty. Teraz powoli przechodzimy nad tym do porządku dziennego. Mimo tego wciąż głośno debatujemy, czy to była krytyczna porażka, kiedy sojuszniczy płomień przeorał skrzydło lecącego Vaxa, czy jednak nie. Wciąż jest to bardzo wciągająca opowieść. Bohaterowie są pełnokrwiści i chce się śledzić ich dalsze losy. Zacząłem się zastanawiać, czy są jakieś kwestie, które mógłbym zaadaptować do swojego grania po tym sezonie. Oczywiście, mam świadomość, że serial powstaje na podstawie sesji na kanale Critical Role, ale przyjmijmy robocze założenie, że oglądaliśmy tylko kolejne odcinki i nie chcemy sięgać głębiej. 

Nie wszystko na raz, czyli modułowa historia postaci

Trzeci sezon to doskonała okazja, żeby wprowadzić nowe wątki z przeszłości bohaterów. Widzowie oswoili się już z postaciami. Można by nawet użyć stwierdzenia, że z niektórymi z nich się zaprzyjaźnili. Ukształtowała się relacja pomiędzy widzami, a ekranowymi bohaterami. To sprawia, że chcemy nie tylko śledzić ich losy, ale także dowiedzieć się czegoś więcej o nich samych. Poznać ich historię. Zrozumieć z czego wynikają ich traumy, dystans przed bliskością, czy inne problemy, na których bazuje fabuła. Gdybyśmy dostali to w pierwszym sezonie, to pewnie nie smakowałoby tak dobrze. Przeszłość bohaterów powinna dojrzewać jak wino. 

Tylko, co to właściwie znaczy? Przede wszystkim warto pozostawić pewne kwestie niedopowiedziane. Puste miejsca w przeszłości bohaterów są możliwością. Tak właśnie bym je potraktował. W odpowiednim momencie możemy opowiedzieć historię z nimi związaną. Wreszcie nawet jak mamy jakieś fakty, to możemy pokazać je z innej strony. Historia postaci powinna stanowić żywy aspekt gry. To jest coś, co zmienia się razem z rozwojem postaci. To już nie jest kotwica, na której niczym statek tkwi nasz bohater czy bohaterka. To luźna cuma zwijająca się na falach niczym wąż. 

Vox Machina bardzo dobrze nam to pokazuje. Co jakiś czas dostajemy fragment historii, którejś z postaci. Ten wycinek tłumaczy nam jakiś aspekt tego bohatera. Zazwyczaj to niewielki element, który otwiera jakiś nowy wątek. Czasami rzuca nowe światło na jakiś fakt z przeszłości, sprawiając, że bohaterowie muszą przewartościować swoje działania. Muszę przyznać, że takie podejście bardzo trafia w moje gusta. Pamiętam, jak podczas naszej kampanii w Warhammera poprosiłem graczy o odpowiedzenie na kilka pytań przed kolejnym rozdziałem naszej opowieści. To zagrało dużo lepiej niż długie historie pisane na wiele stron. 

Zbieraj to co zasiałeś. 

Twórcy Vox Machiny nie zapominają. Pielęgnują minione wydarzenia niczym krasnoludzcy kronikarze. Dzięki temu w trzecim sezonie zaliczyliśmy powrót dr Ripley, który pokrzyżował szyki drużyny, ale przede wszystkim napędził fabułę. To jest niby bardzo prosty zabieg, ale warto pamiętać o bohaterach, którzy w przeszłości stanęli na drodze naszej drużyny. To jednak nie wszystko, bo równie cenne jest zapisywanie konkretnych sytuacji i wydarzeń, które mogły odmienić czyjeś życie. Być może któryś z naszych bohaterów dorobił się psychofana albo naśladowcy? A może po prostu działania podejmowane dla większego dobra sprawiły, że komuś niewinnemu stała się krzywda? To są takie pytania, które warto sobie zadać przed kolejnym rozdziałem, czy też sezonem. Jeżeli nasza opowieść była gęsta, to z pewnością coś da się z niej wyłowić na przyszłość.

Zabicie głównego przeciwnika nie musi być końcem

Otwarcie się przyznaję, że twórcy serialu mnie zaskoczyli. Wydawało mi się, że walka z Thordakiem będzie wielkim finałem sezonu. Dlatego z dużym zaskoczeniem obserwowałem, jak bohaterowie gromadzą armię kilka odcinków przed końcem. Mimo paru zwrotów akcji odcinek zakończył się śmiercią głównego przeciwnika. Czy to oznaczało koniec sezonu? Oczywiście, że nie! Sytuacja ponownie się zagęściła i nieoczekiwany zwrot fabuły powiódł nas dalej. To uświadomiło mi rzecz banalnie prostą, że nie zawsze historia kończy się ze śmiercią najważniejszego przeciwnika. Czasem to może być przedwierzchołek opowieści, a innym razem jej punkt zwrotny. Grunt, że nie zawsze oznacza, to zakończenie perypetii bohaterów.

Trzeci sezon był udany. Chociaż zgadzam się z panującą opinią, że bohaterów chroniła fabularna zbroja. Mimo wszystko czekam na kolejny sezon i dalsze losy Vox Machiny.    

c

Lorem ipsum dolor sit amet, unum adhuc graece mea ad. Pri odio quas insolens ne, et mea quem deserunt. Vix ex deserunt torqu atos sea vide quo te summo nusqu.