W Dolinie Rzeki Egger – narzędziownik
Ludzie przede wszystkim
Kampania, którą prowadzę dla Drużyny Salundry jest pod wieloma względami wyjątkowa. Najważniejszą rolę odgrywają tutaj graczki i gracze, to oni wzajemnie się nakręcają i dbają o to, żeby nasze sesje odbywały się jak najczęściej. Snują różne plany i opowiadają mi jak kolejne wydarzenia mocno zapadły im w pamięć. Bez nich to wszystko nie miałoby takiego znaczenia i pewnie potoczyłoby się zupełnie inaczej. W końcu każda drużyna inaczej podeszłaby do postawionych przed nimi wyzwań, nawet jeżeli byłyby identyczne. Dlatego ciężko przychodzi mi myślenie o Dolinie Rzeki Egger bez Salundry i jej kompanii. Niemniej od początku starałem się tak stworzyć ten sezon, żeby móc go w przyszłość przedstawić jako gotowy materiał. Poczekam z tym jednak do końca naszych rozgrywek, bo z każdym kolejnym spotkaniem pojawiają się nowi bohaterowie niezależni, a relacje stają się co raz bardziej skomplikowane. Będzie o czym pisać.
Bardzo ważnym elementem pracy nad tym sezonem było określenie pewnych granic, w których będziemy się poruszać oraz odpowiedni dobór narzędzi, który wzmocni motywacje drużyny. Poprzedni etap, odbywający się w Sylvanii, to w dużej mierze była opowieść drogi. Przewinęło się przez niego kilka lokacji, ale sednem rozgrywki była podróż przez Stirland. Tak się złożyło, że towarzysze drużyny wyruszyli podczas poprzedniego sezonu do Wurtbadu, żeby tam na nich zaczekać. W międzyczasie Kartograf Niepraktyczny wykreślił mapę Doliny Rzeki Egger, której południowy kraniec styka się ze Stirlandem. A kiedy nadarzyła się taka okazja nie można było z niej nie skorzystać.
Mapa okolicy
Jeżeli chodzi o korzystanie z mapy, to ten sezon okazał się przełomowy. Do tej pory był to dodatek, ozdobnik, mający niewielkie zastosowanie praktyczne. Nawet jak korzystaliśmy z mapy Północnego Pogranicza Sylvańskiego, to tylko po to, żeby zwizualizować sobie trasę. Używałem jej także jako inspiracji podczas przygotowania materiału na kolejne spotkania. Jednak warto to podkreślić, że nie odgrywała kluczowej roli.
W przypadku Doliny Rzeki Egger było zupełnie inaczej. Od początku założyłem, przy aprobacie drużyny, że cały sezon rozgramy w jednym miejscu. Na szczęście okolica składa się z kilku miast, chociaż część to bardziej miasteczka w naszej interpretacji, oraz wiosek. Dodatkowo, co bardzo wpłynęło na naszą rozgrywkę, są tam wodne szlaki, którymi można podróżować i dużo lasów, które stanowią ciekawą odskocznię od miejskiego kurzu. Nie wszyscy bohaterowie lubią luksusy i wygodę, niektórzy preferują spędzać czas na łonie natury. Z pomocą przyszedł tutaj także Niezbędnik do Wroga w cieniach, gdzie jest całkiem przydatny materiał poświęcony podróżowaniu po traktach Imperium. Dzięki temu udało nam się określić czas potrzebny na przemieszczenie się z jednego miasteczka do drugiego, co okazało się być nie bez znaczenia podczas łowów na seryjnego mordercę, ale o tym napiszę więcej przy zegarach.
Dużą zaletą zamkniętego rejonu okazało się być przygotowanie do poszczególnych sesji. Nie mam w zwyczaju planować kampanii od deski do deski, bo już nie raz przekonałem się, że wystarczy jedna decyzja drużyny, żeby zmienić obraz całości. Dlatego dosyć dużo rzeczy powstaje na bieżąco. W tym przypadku było tak, że jeżeli bohaterowie potencjalnie mogli odwiedzić jakieś miejsce podczas kolejnego spotkania, to je przygotowywałem. Takie podejście pozwalało mi dostosować daną lokację do bieżących potrzeb drużyny, ale także w każdej z nich umieścić jakiś drobny element fabuły, który splatał się z głównymi wątkami. Co więcej, raz wykonana praca zostawała ze mną na dłużej, bo drużyna ciągle podróżuje po Dolinie Rzeki Egger, dzięki czemu moja motywacja, żeby od początku zrobić to porządnie, naturalnie wzrastała, a zyskany w ten sposób czas mogłem poświęcić na szlifowanie kolejnych elementów. W przeważającej większości skupiłem się na bohaterach niezależnych.
Bardzo ważnym aspektem przygotowań do każdej sesji było odnotowanie wpływu drużyny na odwiedzone miejsca. Tak, żeby graczki i gracze mieli poczucie wpływu na rzeczywistość wyobrażoną. Ich działania realnie zmieniały układ sił i życie mieszkańców poszczególnych lokacji. Czasami z korzyścią dla nich, a niekiedy wręcz przeciwnie. Wreszcie mapa pozwoliła nam zobrazować schemat działania seryjnego mordercy oraz na bieżąco śledzić strefy wpływów poszczególnych gangów.
Zegary
Lubię raz na jakiś czas odpocząć od dużych tytułów i sięgnąć po jakąś mniejszą pozycję. Poza tym, że idealnie nadają się do rozgrywania mniejszych formatów, to zazwyczaj kontakt z nimi powoduje jakąś iluminację. Zdejmuje mi klapki z oczu albo przewartościowuje pewne rzeczy. Zetknięcie z Ostrzami w mroku uświadomiło mi jak istotną rolę odgrywa czas. Niby wydaje się to oczywiste, ale wcześniej traktowałem go po macoszemu. Bohaterowie prawie zawsze mieli go tyle ile potrzebowali. Płynął on niespiesznie, meandrując niczym leniwa rzeka pośród pól.
W Dolinie Rzeki Egger jednym z dwóch głównych wątków jest polowanie na seryjnego mordercę. Mombert ma to do siebie, że jest bardzo precyzyjny, więc wszystkie zbrodnie popełnia w równych odstępach czasu. Dzięki temu odliczanie dni stało się niezwykle istotne. Jeżeli dodamy do tego przemieszczanie się pod Dolinie i czas potrzebny na pokonywanie kolejnych kilometrów, to zegar stanie się nieodłącznym towarzyszem.
W związku z tym, że kontrolowanie czasu stało się niejako moim obowiązkiem, postanowiłem pozostałe wydarzenia, jak turniej rycerski w Lieske umiejscowić w czasie i pilnować jego przebiegu. Dzięki temu bohaterowie mogli na bieżąco śledzić wyniki i oczekiwać na kolejne pojedynki.
Frakcje i relacje
Kolejnym ważnym elementem naszych zmagań w Dolinie Rzeki Egger są frakcje. Muszę przyznać, że pod tym względem wiele wyniosłem z naszej mini kampanii w Towarzyszy oraz komentarzy do mojego zeszłorocznego scenariusza wysłanego na Quentin. Zawsze te frakcje były, ale nie zawsze występowały między nimi jakikolwiek relacje. Teraz staram się, żeby pomiędzy poszczególnymi grupami występowały jakieś napięcia, czy też punkty zbieżne. Zresztą w toku kampanii zaczęły się wyodrębniać mniejsze zbiorowości w ramach większych frakcji, co dodatkowo ubarwiło nasze rozgrywki. Jednak najważniejsze w tym wszystkim jest pilnowanie tych napięć i dbałość o to, żeby poszczególne grupki wyróżniały się czymś i miały swoje interesy, które drużyna będzie mogła wykorzystać.
Myślę, że kluczowe w przypadku Doliny Rzeki Egger było postawienie na dwie główne frakcje, które walczą o terytorium i wpływy. To pozwoliło drużynie w pełni skupić się na ich działaniach i rozgrywaniu wzajemnej wrogości. Ich większa ilość rozmyłaby główny wątek, a zależało mi na skoncentrowaniu się na problemach, które stworzyła sobie drużyna między sezonami, czyli uwolnieniu seryjnego mordercy i przywódcy jednego z gangów z więzienia.
Postacioza
W zasadzie ten wątek wychodzi przy każdej rozgrywce, którą prowadzę, ale jest na tyle istotny, że muszę o nim wspomnieć. Miejsca i frakcje składają się z dużej ilości bohaterów niezależnych. Starałem się, żeby każda miejscowość miała przynajmniej kilku unikatowych. Przez co namnożyło się ich całkiem sporo, zwłaszcza w najważniejszych lokacjach, jak Bergwerk, czy Lieske. Co ciekawe struktura społeczna tych miejsc bardzo się różni. Miasteczko położone na południu, potraktowałem jako port rzeczny i ważny ośrodek handlowy. Tymczasem stolica Doliny, to miejsce pełne szlachty, zwłaszcza w okresie turnieju, a co za tym idzie zupełnie inne wyzwania dla graczy.
Mapa jako inspiracja
Nie byłoby całego sezonu w Dolinie Rzeki Egger gdyby nie Kartograf Niepraktyczny. To wykreślona przez niego mapa okazała się bezpośrednią inspiracją do stworzenia kampanii w takich ramach w jakich zagościła przy naszym stole. Wszystkie kolejne wymyślone i wykorzystane elementy były naturalną konsekwencją wykorzystania Doliny Rzeki Egger. Mam nadzieję, że za jakiś czas będziecie mogli się cieszyć swoim pobytem w tej niesamowicie barwnej okolicy. A ja liczę, że kolejne mapy Kartografa Niepraktycznego staną się dla nas inspiracją do przeżywania niesamowitych przygód.
Obraz blitzmaerker z Pixabay