Wyzwoleni z ogrzej niewoli

Wyzwoleni z ogrzej niewoli

Autorka: Maja Sidor

Uciekając przed Ogrem, który porwał ich i uwięził, znaleźli się na przełęczy zwanej Gardłem Wiwerny. Andrzej, chcąc zatrzymać goniącego ich potwora rzucił na oślep ostatnią magiczną bombę. Po chwili usłyszeli huk i kiedy spojrzeli za siebie, ku radości wszystkich nie zobaczyli nikogo. Nie było jednak również przejścia. Nie mieli czasu się nad tym zastanawiać, potwór mógł się wydostać w każdym momencie. Ich niepokój zwiększyła Regina, która niewiele myśląc zaczęła nawoływać ogra, chcąc sprawdzić czy ten dalej żyje. Usłyszeli ryk, więc pospiesznie ruszyli w dół, ostrzegając, żeby dziewczyna nie robiła więcej takich rzeczy, jeżeli chce doczekać powrotu z gór. 

Niedługo potem, idąc pośród kosodrzewiny natrafili na dziwnego mężczyznę ze spiczastymi uszami i podejrzanie wyglądającymi rękami. Strzygąc uszami spytał się, czy też słyszeli niedawno głośny huk. Andrzej po przywitaniu się zaprzeczył, jednak Regina, niemalże wchodząc mu w słowo oznajmiła, że to on przecież doprowadził do wybuchu i uniemożliwił przejście przez Gardło. Dezaprobata tajemniczej postaci była na tyle duża, że nieprzejęty początkowo Andrzej obiecał w jakiś sposób odtworzyć przejście. Prawdopodobnie powiedział to tylko po to, aby przypominająca likantropa postać zostawiła ich wreszcie w spokoju. Ruszyli dalej, trochę źli, że Regina znowu wpakowała ich w trudną sytuację. 

Kiedy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi zatrzymali się, chcąc znaleźć miejsce do spania. Po dogadaniu się, ruszyli do zadań. Mintyja i Andrzej próbowali znaleźć jaskinię lub inne miejsce na obóz. Hanna udała się na polowanie, a Regina miała pilnować rzeczy, które zostawili. 

Przedzierając się przez kosodrzewinę Mintyja zobaczyła skały wychodzące zza krzaków. Podeszła tam i znalazła wejście do jaskini, więc trochę niepewnie ruszyła. Jaskinia była duża, nadawała się do tego, żeby zostać w niej na noc i odpocząć. Idąc dalej odkryła jednak, że ktoś już wpadł na ten pomysł. W środku stały wieszaki na sprzęt, wielkie beczki, stół i inne przedmioty. Wszystko wskazywało na to, że jest to siedziba jakiś zbójów, albo żołnierzy. Mintyja widząc to zaczęła się wycofywać. Nagle usłyszała tupot kilku par nóg w ciężkich butach. Schowała się za beczkami i z duszą na ramieniu czekała na rozwój sytuacji.

Hanka w tym czasie wyruszyła na polowanie. Początkowo zamierzała zdobyć dla siebie i towarzyszy lisa lub inne małe zwierzę. Nagle na swojej drodze zobaczyła górską kozicę, spokojnie skubiącą sobie trawę. Nie mając łuku ani dzidy dziewczyna zdecydowała się rzucić w zwierzę liną z hakiem tak, żeby nie mogło uciec, a dopiero potem z bliższej odległości je zabić. Rzut, który oddała okazał się celny, koza została uwięziona. W tym momencie z kosodrzewiny wyłoniła się Regina, która poszukując wrażeń zignorowała zakazy. Widząc sytuację rzuciła się na zwierzę z halabardą, jednak cios nie trawił, a koza broniąc się rozcięła rogiem pancerz i klatkę piersiową dziewczyny. Próbując uratować godność Regina zamachnęła się ponownie, zamiast trafić kozę, znowu dała się zwierzęciu i nadziała się na róg. Widząc to wszystko Hanka skróciła linę i złapała ofiarę przyciskając ją do ziemi. Dopiero wtedy, Reginie udało się trafić. Wróciły, więc do obozu niosąc w ramionach dzisiejszą kolacją. 

Andrzej czekający już na nie w obozie zdziwił się widząc Reginę wyglądającą jakby stoczyła pojedynek, z co najmniej górskim trollem. Bardziej niepokojący dla wszystkich był jednak fakt, że Mintyja dalej nie wróciła. 

Po rozejrzeniu się dookoła znaleźli jej ślady, wiodące w kosodrzewinę. Poszli za nimi, uprzednio chowając truchło kozy w krzakach. Po niedługim marszu zobaczyli grupę osób, wyglądających na żołnierzy. Hanka, która pracowała jako najemniczka, rozpoznała w nich kolegów po fachu. Ślady ich towarzyszki urywały się, wiedzieli, że znajduję się w środku i że muszą ją odbić. Nie wiedzieli jednak jak.

Kryjówka Mintyji okazała się słaba. Czwórka mężczyzn, znalazła ją i siłą wyciągnęła na środek jaskini. Ta próbując przeżyć powiedziała, że zgubiła się w górach i szukając schronienia trafiła tu przez przypadek. Po odpowiedzeniu na kilka pytań, dziewczyna okazała się tak przekonująca, że wypuścili ją wolno.

Na widok towarzyszki trójka ucieszyła się, radość potęgował też fakt, że nie musieli odbijać jej z rąk najemników. Cała czwórka ruszyła z powrotem na miejsce biwaku, gdzie zastali głowę i resztki z upolowanej kozy. Reginę zasmuciło to szczególnie, bo zabicie zwierzęcia wiele ją kosztowało. Widząc, co stało się z kozą, zdecydowali wystawić w nocy warty, żeby bezpiecznie doczekać poranka.

Po zjedzeniu śniadania wyruszyli w dalszą drogę. Zdecydowali, że dalej będą iść w dół. Po kilku godzinach wędrówki krajobraz zaczął się zmieniać, teraz zamiast przez kosodrzewinę, szli wśród drzew. W oddali słychać było odgłosy wielu ludzi. Mintyja ucieszyła się, wierzyła, że zgodnie z plotkami jej siostra może przebywać wśród zbójów w górskim lesie. Dźwięki dochodzące spośród drzew dawały nadzieję, że znajdzie to, po co przyjechała do Cornego Gronia. Pomimo radości Mintyji, to Hanka zdecydowała się pójść i zobaczyć, co się dzieje. Zakradła się trochę w głąb lasu i znalazła porozrzucane wszędzie ludzkie szczątki i grupę, która wyglądała na żołnierzy biegającą i strzelającą w nieznanego przeciwnika. Schowała się za drzewem i obserwowała. Nagle poczuła, jak coś uderza ją w ramię, które przeszywa ból.

Widząc, że ich towarzyszka długo nie wraca, a głosy już ucichły zdecydowali się wejść do lasu śladem Hanny. Po krótkim czasie zobaczyli leżące w lesie ludzkie szczątki, zarówno wyglądające na żołnierzy, jak i zbójów czy turystów. Pośród nich leżało ciało Hanki z oderwaną ręką i kompletnie poharatanym torsem. Zabrali z jej plecaka przydatne rzeczy i bez zbędnego rozpaczania wrócili na drogę. Stała tam dziewczyna. Kiedy podeszli bliżej poznali ją, siedziała z nimi w jaskini Ogra. Przedstawiła się jako Jagna i wytłumaczyła jak się tu znalazła. 

Rozmowę i planowanie następnych kroków przerwał im głośny ryk, mówiący coś o uciekających ludzikach. Wszyscy spojrzeli w stronę głosu i zobaczyli Ogra. Ruszyli od razu, próbując schować się przed potworem. Mintyja wspięła się na pobliskie drzewo, a pozostała trójka próbowała uciec do kosodrzewiny. Andrzejowi i Jagnie udało się to, lecz kiedy spojrzeli za siebie nie zobaczyli Reginy. Dziewczyna próbując uciec potknęła się i wywaliła na ziemie. Monstrum podeszło do niej, biorąc zamach swoją maczugą. Nie trafił. Dziewczyna próbując to wykorzystać uderzyła go halabardą, jednak nie wyrządziła zbyt dużej szkody. Ogr po raz kolejny zamachnął się, ale znów nie trafił. Regina korzystając z okazji przeczołgała się między nogami potwora i zaczęła uciekać. Prawie od razu wpadła w drzewo. Ogr stanął nad nią, po czym bez problemu wyciągnął kręgosłup i zjadł większość dziewczyny, potem odszedł. Na to wszystko patrzyła schowana na drzewie Mintyja. 

Kiedy głosy ucichły Andrzej i Jagna wrócili do lasu, gdzie zastali resztki ciała i rzeczy Reginy i wyglądającą na trochę przejętą Mintyję. Zabrali potrzebne rzeczy i ruszyli w kierunku kosodrzewiny. 

Idąc tam napotkali kolejną osobę, która uciekła z jamy Ogra. Szybko zdecydowała się ona dołączyć do grupy. Jako że zbliżał się już zmierzch, szybko znaleźli miejsce, które wydawało się na całkiem bezpieczne. Po zjedzeniu kolacji i podzieleniu się wartami poszli spać.

Kiedy wstali i pakowali się Mintyja wydała z siebie zduszony dźwięk. Wszyscy się na nią spojrzeli i zobaczyli, że trzyma w ręku ludzki kręg. Dziewczyna uważała, że była to część kręgosłupa Reginy, który ktoś musiał jej podrzucić. Nikt z grupy się nie przyznał, podczas warty nie zauważyli też nikogo, kto mógłby to zrobić. Ruszyli, więc w wędrówkę licząc, że sytuacja się nie powtórzy. Nie mieli skonkretyzowanego celu, ale za namową Andrzeja ruszyli w górę, w stronę szczytu. 

Wędrówka w burzy szła bardzo powoli, kiedy szlak prowadzący przez kosodrzewinę zmienił się w ścieżkę wśród kamieni zatrzymali się na rozstaju kilku dróg. Według plotek niedaleko od miejsca, w którym się znaleźli znajdowała się jaskinia. Widzieli w oddali też halę z owcami, mogli również wspiąć się na szczyt. Mintyja tak bardzo uparła się na sprawdzenie jaskini, gdzie według plotek mogła być siedziba zbirów w tym jej siostry, że wszyscy poszli tam razem z nią. Niczego ciekawego jednak tam nie znaleźli, więc wrócili na szlak. Jagna opowiedziała im o cudownych źródłach słonej wody bijących pod jedną z gór. Nie mając pomysłu na to, co zrobić zgodzili się pomoc jej szukać. Z rozstaju dróg wyruszyli w stronę hali, licząc na spotkanie pasterza, który mógłby wskazać im drogę. 

Kiedy dotarli pomiędzy owcami, rzeczywiście spotkali pasterza. Ten, oprócz pomocy z znalezieniem drogi, zaproponował im nocleg. Szybko zgodzili się. Andrzej chcąc okazać wdzięczność wyjął z plecaka kubek gorzałki. Spędzili noc w cieple i kiedy rano ruszali byli wypoczęci. Za zachętą pasterza Mintyja i Jagna kupiły owczy ser, a kiedy go pakowały pierwsza z dziewczyn znalazła w swoim plecaku kolejny ludzki kręg. Tym razem znalezisko było mniej szokujące, jednak wzmocniło niepokój całej grupy. 

Ruszyli, według wskazówek pasterza w dół hali, w stronę potoku, za którym znajdować miało się źródło. Wędrowali cały dzień jednak nie dali rady dotrzeć do miejsca docelowego. Zdecydowali, więc że pójdą spać i ruszą dalej następnego dnia.

Image by Daniel from Pixabay

c

Lorem ipsum dolor sit amet, unum adhuc graece mea ad. Pri odio quas insolens ne, et mea quem deserunt. Vix ex deserunt torqu atos sea vide quo te summo nusqu.