Z rodziną dobrze tylko na portrecie

Z rodziną dobrze tylko na portrecie

Autorka: Ania Kozłowska

Jak już wiecie, niewielu z nas przeżyło. Po wielu godzinach obudziliśmy się w posiadłości Schluesselscholss obolali, poranieni, targani koszmarami, ale żywi. Wódz goblinów został pokonany, Olivia wreszcie udowodniła swoją wartość i została pasowana na rycerkę. No właśnie, ale czy tylko odwagą i umiejętnościami tego dokonała? Pamiętacie jaki kiedyś spotkaliśmy Erica von Schluessela, Salundra dostrzegła wtedy podobieństwo między nim, a Olivią. W posiadłości dla wszystkich stało się to jasne – zaginiona i uznana za zmarłą córka powróciła na rodzinne łono.

Na zamku spotkaliśmy Valentino Rodrigueza Ramosa, okazało się, że teraz pracuje dla Schluesselów. Przekazał nam, że na zamku znajdziemy coś naszego oraz list od Dabernicka, w którym dostaliśmy rozkazy, aby udać się na zwiad pod Karak Azgaraz. Niestety, znowu zostaliśmy bez Salundry, która wyruszyła z Kurtem na front. 

Nie uwierzycie co naszego odnaleźliśmy na zamku… Okazało się, że to Yorek. Już od dwóch tygodni leczył tu rany. Oczywiście, twierdzi, że zostawił dla nas informacje o zamachu na Dabernicka. Mimo protestów Olivii i próśb by na razie został w komnacie, do powrotu Salundry, dołączył do zwiedzania zamku i poznawania rodzinki.

Poznajemy Mathausa – najmłodszego brata Olivii. Dusza artysty, filozof właściwie czasem ciężko zrozumieć o czym on mówi, ale jest do nas przyjaźnie nastawiony. Okazuje się, że Eric (drugi brat i środkowe dziecko Schluesselów) zamknął w lochach Jacquesa, przyjaciela Mathausa. Przynajmniej wiemy jak możemy zyskać sprzymierzeńca w Mathausie. Eric jest mniej przychylny do nas, ale nie wydaje się być groźny. Jest zły, bo Olivia jako pierworodne dziecko przejmie tron po matce. Wydaje się, że w tej kwestii jakoś się dogadamy. 

Matka szlocha i ściska, choć pochowała córkę, to nie straciła nadziei, że jeszcze kiedyś Olivia się odnajdzie. Harald von Schluessel, świętej pamięci, zabrał pięcioletnią Olivię i rocznego Erica na polowanie i jak pozwolił dzieciom biegać po lesie. Tego dnia zostali zaatakowani przez zwierzoludzi w wyniku czego Olivia zgubiła się. Po dwuletnich poszukiwaniach, odnaleźli dziewczynkę, której ciałko wiekiem pasowało do zaginionego dziecka, brak głowy uniemożliwił identyfikacje. Czas leciał i należało ruszyć dalej, dlatego dziewczynka została uznana za zaginioną córkę i pochowana w pięknym grobowcu. 

Grobowiec faktycznie okazał się być niezwykle wytworny, ale to co wzbudziło nasz niepokój to głosy dochodzące z jego głębin. Czekała na nas uczta podczas, której Olivia zostanie oficjalnie przedstawiona, a potem zwiedzanie koszar. Trochę to dziwne, że nikt do tej pory nie zbadał tych głosów.

Podczas uczty Olivia faktycznie została przedstawiona jako odnaleziona córka oraz pasowana na rycerkę. Bercik z kolei dokonał interesującego odkrycia. Na uczcie zjawił się zarządca – Reinhart Blichstein. Nie mieliśmy okazji z nim porozmawiać, ale przeczucie Farrenstry mówi, że będzie najbardziej kłopotliwy, a spostrzegawczość Bercika zdaje się to potwierdzać. Dostrzegł bowiem, że Mathaus jest zadziwiająco podobny do Blichsteina.

***

Do mauzoleum i lochów dostaliśmy się bez większych trudności. Najpierw, skierowaliśmy się do grobu Olivii, gdzie po raz pierwszy usłyszeliśmy głosy. Otworzyliśmy grób i zaatakował nas kościotrup, na szczęście strzała Farrenstry wystarczyła, aby go pokonać. Niestety, to nie wystarczyło, by głosy ucichły. Zabraliśmy sygnet Schluesselów i podążyliśmy za nimi. Źródło odnaleźliśmy pod najstarszym z grobowców – założyciela rodu. Pod sarkofagiem odnaleźliśmy klapę w podłodze i schody do podziemi. Dla Olivii i Bercika to jedynie od lat nieużywane zejście w dół, na szczęście Farrenstra nie dała się zwieść, wypatrzyła blade, doskonale zatuszowane ślady butów znikające w ciemnościach. To był dobry strzał. W podziemiach natknęliśmy się na trwający rytuał przeprowadzany przez pięć zdeformowanych i zakapturzonych postaci. Nad ołtarzem unosiła się zjawa z piór, z maską, z której usilnie próbował wydostać się upiór. Aż strach pomyśleć co by stało się z posiadłością Schluesselscholss i jej mieszkańcami, gdybyśmy na czas nie powstrzymali rytuału. Przy ciałach rytualistów odnaleźliśmy kamienie, które razem tworzą fragment zamku Drachenfels. Zapach wielkiej wojny unosi się w powietrzu…

Uciekając z podziemi i mauzoleum wydostaliśmy Jacquesa z lochów, za co Mathaus pomógł nam nocą zorganizować płytę do przykrycia grobowca i zatuszowania naszej nocnej eskapady. Choć cała akcja obudziła mieszkańców, nikt nie dostrzegł przemykających w cieniu elfa, hobbit i dziedziczki zakradających się do swoich sypialni.

***

Z pewnością u Schluesselów zapanowała powszechna radość z powrotu pierworodnej córki, jednak to nie powinno uśpić naszej czujności. Wiemy, że są tu zwolennicy Drachenfelsa, w końcu ślady choć dobrze zatuszowane nie budzą wątpliwości. Pozostaje też pytanie co do uczciwości zarządcy i potencjalnego romansu, którego owocem jest Mathaus.

Photo by Peter Herrmann on Unsplash

c

Lorem ipsum dolor sit amet, unum adhuc graece mea ad. Pri odio quas insolens ne, et mea quem deserunt. Vix ex deserunt torqu atos sea vide quo te summo nusqu.