Czy trzeba zabić smoka?

Czy trzeba zabić smoka?

Jesteśmy w tracie zbiórki na fizyczne wydanie nowego, polskiego systemu – Zabić Smoka. W trakcie przygotowań do zbiórki miałem możliwość przeprowadzić wywiad z autorem gry – Wojtkiem Rosińskimi. Nagranie znajdziecie pod poniższym linkiem:

Na dodatek tak się złożyło, że namówiłem go do wspólnego grania, gdzie połączyliśmy siły w ramach wielokanałowej współpracy i spróbowaliśmy ubić… No właśnie. Finalnie wyszło na to, że nikomu niewadzącego rybaka. W każdym razie możliwość przetestowania gry w praktyce dała mi ciekawą perspektywę i pozwoliła zweryfikować przekonania po przeczytaniu materiałów promocyjnych. 

Pozwolę sobie zacząć od końca, czyli najpierw wyróżnię trzy rzeczy, które urzekły mnie w samej publikacji. Wydaje mi się, że najważniejszą, ale dla samej gry nie tak bardzo istotną kwestią, są skarby. W Zabić Smoka mamy dedykowaną mechanikę do gromadzenia zdobywanych podczas gry znajdziek. Każda z nich wizualizowana jest za pomocą kostki, którą wrzucamy do naszego wora ze zdobyczami. Dlaczego nie dostajemy od razu przedmiotów? Otóż w trakcie nerwowej eksploracji lochów nie ma czasu na identyfikowanie i dokładne oglądanie każdego badziewia, które ktoś miał przy sobie. Dlatego trzeba odłożyć to do momentu, aż będziemy bezpieczni w jakimś mieście. Mnie to tłumaczenie przekonało i jestem nim całkowicie zauroczony. Na dodatek podczas zbiórki możemy zaopatrzyć się w żetony reprezentujące poszczególne kości, co znacząco ograniczy ilość wydatków i pozwoli utrzymać jako taki porządek na stole. 

Drugą rzeczą, na którą nie sposób nie zwrócić uwagi w przypadku Zabić Smoka jest klimat. Od razu widać, że grania nie traktuje się całkowicie poważnie. Nie jest to kolejne mroczne fantasy, tylko radosna gra o poszukiwaczach przygód. Co się składa na tę unikalną atmosferę? Przede wszystkim wizualna strona materiałów. Wszystkie ilustracje są autorstwa Adrianny Wiśniewskiej. Dzięki czemu podręczniki, dodatki i linia wydawnicza są spójne. W przypadku Zabić Smoka wydaje mi się to szczególnie ważne, bo gra wiele by straciła na odarciu ją z tego klimatu. Mam jednak świadomość, że jest to charakterystyczna kreska, która nie każdemu może podpasować. Mi przypadła do gustu. Jednak gra to nie tylko ilustracje, to przede wszystkim materiały. Znaczna ich część mruga do odbiorcy, przywołując różne skojarzania. Ich źródła są przeróżne, bo możemy znaleźć tam odniesienia do gier komputerowych, do klasyki sci-fi i do młodzieżowych programów z lat 90. Zresztą większość nazw własnych stanowi ukłon w kierunku klasyki, co nie jest przypadkiem. Autor wielokrotnie podkreślał, że Zabić Smoka ma nawiązywać do retro grania i emulować tamte doświadczenia, chociażby dzięki pudełkowemu wydaniu. 

Jednak tym, co sprawia, że ten klimat jest utrzymany zarówno na poziomie wizualnym, jak i na poziomie tekstu jest język. Tym właśnie wyróżnia się Zabić Smoka. Jest napisane w sposób zrozumiały. Nie znajdziemy tam żadnych koszmarków językowych, przez które będziemy musieli się kilkukrotnie przedzierać, żeby zrozumieć co autor miał na myśli. Jest to ogromną zaletą i zarazem atutem publikacji. 

Skoro podsumowanie mamy już za sobą, to może warto napisać kilka słów o tym czym jest Zabić Smoka. Jest to prosta gra, która nawiązuje do OSR-owego nurtu ze szczególnym uwzględnieniem eksploracji lochów. Znajdziemy w niej cztery rasy – elfy, krasnoludy, orki i ludzi, którzy mogą wybrać cztery profesje – wojownika, łotra, czarodzieja i podróżnika. Szczególnie ciekawa jest ta ostatnia klasa, bo pozwala nie tylko zajmować się eksploracją, ale także czarować, co sprawia, że jeżeli ktoś nie jest do końca zdecydowany kim chciałby grać, to zawsze może sięgnąć właśnie po podróżnika. Nie musi to być jedyną motywacją. Jeżeli ktoś preferuje bohaterów bardziej wszechstronnych, to również będzie dobry wybór. 

Wszystkie rzuty w grze gracze wykonują kością dwudziestościenną. Tylko w wyjątkowych okolicznościach rzuca mistrz gry. W celu uzyskania sukcesu musimy wyrzucić tyle ile wynosi poziom trudności, bądź więcej. Do wyniku na kostce dodajemy wartość adekwatnego atrybutu. Wystarczy pamiętać o tym, żeby zawsze mieć jak najwyższy wynik. Autor założył również, że możemy mieć naturalnego pecha, bądź sukces, czyli odpowiednio 1 lub 20. Wówczas, w zależności od sytuacji musimy być gotowi ponieść tego konsekwencje. 

W walce również wszystkie rzuty są po stronie bohaterów. Jednak każdy rezultat sprawia, że któraś strona otrzymuje obrażenia, zarówno podczas ataku, jak i obrony. To rozwiązanie znacząco przyśpiesza rozgrywkę i sprawia, że nie ma jałowych rzutów. W moim odczuciu jest to bardzo dobry kierunek. Chociaż dalej walka w Zabić Smoka trochę trwa. Nie jest to system, w którym kilka rzutów decyduje o wszystkim, zwłaszcza jeżeli gramy na siatce taktycznej. Podczas naszej potyczki z żaboludźmi towarzyszyło nam dwóch sojuszników, przywołanych przez czarodzieja Rozmaryna, czyli nas była łącznie szóstka, a jeżeli pamięć mnie nie zawodzi przeciwników była ósemka. Walka trwała około godziny, więc mimo prostych zasad trzeba było na nią zaplanować czas. Nie jest to coś, co można załatwić mimochodem. 

Ważnym elementem Zabić Smoka jest mechanika eksploracji lochów, która zawiera szereg ruchów dedykowanych tylko do tego. Dzięki czemu otrzymujemy cały podsystem eksploracji. Nam niestety nie udało się go przetestować, ponieważ nigdy nie dotarliśmy do żadnego lochu. Liczę na to, że to jeszcze nie koniec naszych przygód i sprawdzę go w działaniu. Niemniej podoba mi się pomysł ustrukturyzowania eksploracji lochu. Coraz bardziej doceniam gry, które nie przerzucają ciężaru odpowiedzialności na osobę prowadzącą, tylko mają zasady, które decydują. 

Pozostaje otwarta kwestia do kogo jest dedykowana gra. W przewijającej się tu i ówdzie reklamie można przeczytać, że Zabić smoka jest dla początkujących i zaawansowanych. Sprawa wydaje mi się bardziej złożona. Jeżeli chodzi o mechanikę, pudełkowe wydanie nawiązujące do gier planszowych to zdecydowanie może to być dobry start dla kogoś, kto chce rozpocząć swoją przygodę z RPG. Z materiałami można się zapoznać w jeden wieczór, dodatkowo otrzymujemy masę pomocy, które ułatwią nam rozgrywkę i tworzenie bohaterów. Dotyczy to zarówno grania przy stole – mamy do dyspozycji gotowe plansze, jak i wirtualnej rozgrywki – gotowy moduł na Foundry. Dlatego poleciłbym tę grę komuś, kto chce rozpocząć swoją przygodę. 

Jeżeli chodzi o zaawansowanych graczy, to sytuacja się bardziej komplikuje. Wydanie pudełkowe nawiązujące do klasycznych gier zdecydowanie jest skierowane do osób zajmujących się naszym hobby już od jakiegoś czasu. Ilość smaczków zawarta w materiale też jest uśmiechem w kierunku bardziej doświadczonej osoby, która już z niejednego pieca jadła chleb. Jednak sama kampania zaproponowana przez Wojtka jest zbudowana na klasycznych motywach, co jednym może podpasować, a innym nie. Zbiór zasad jest na tyle uniwersalny, że jeżeli ktoś szuka swojej gry z nurty OSR, to warto rozważyć tę propozycję. Ja wsparłem zbiórkę urzeczony grafikami i pomysłami autora, ale zakładam, że będę sięgał po Zabić Smoka, kiedy trafią mi się nowi gracze, których będę mógł wprowadzić do świata gier fabularnych. 

c

Lorem ipsum dolor sit amet, unum adhuc graece mea ad. Pri odio quas insolens ne, et mea quem deserunt. Vix ex deserunt torqu atos sea vide quo te summo nusqu.