Epopeja Byrtnicka

Epopeja Byrtnicka

Epopeja romantyczna gra przygodowa została udostępniona do recenzji przez wydawcę. (Wersja z dnia 14.09.2023). Została stworzona przez grupę pasjonatów z ekipy Dobrych Rzutów. 

Romantyzm to nie tylko Mickiewicz

Kiedy zgłaszałem się na grupie Rzucaj nie gadaj do rzucenia okiem na Epopeję nie sądziłem, że tak szybko będzie mi dane w nią zagrać. Spędziliśmy w powiatach około piętnastu godzin  podczas weekendowego wyjazdu. Ciężko podzielić to na pojedyncze sesje, ale graczki podjęły pięć działań, które bezpowrotnie zmieniły oblicze okolicy Byrtnik, więc przyjąłbym założenie, że było ich pięć. Miały różną długość i bardzo zmienne tempo – od mozolnego gromadzenia plotek do błyskawicznego zajazdu na dwór Rejenta. Jeżeli Was zainteresowałem, to zapraszam do lektury. 

Na początek warto wspomnieć o drodze jaką przebyli twórcy Epopei. Późną jesienią zeszłego roku wystartowała zbiórka społecznościowa na pudełkowe wydanie gry. W trakcie jej trwania pojawiła się także opcja zakupu Epopei w postaci książki. Projekt nie zgromadził wymaganych środków. Mimo tego autorzy postanowili dokończyć swoją pracę i wydać ją w formie elektronicznej. Mniej więcej dziewięć miesięcy później otrzymaliśmy możliwość zakupu pdfu na platformie itch.io pod poniższym adresem:

https://dobre-rzuty.itch.io/epopeja-romantyczna-gra-przygodowa

Zbiórki nie wsparłem, ale z dużą życzliwością śledziłem projekt. Wydawał mi się nad wyraz odważny. Po okresie edukacji szkolnej mam uraz do epoki romantyzmu, a dzieła Adama Mickiewicza omijam szerokim łukiem. Mam poczucie, że współdzielę tę traumę ze swoimi rówieśnikami. Posunąłbym się wręcz do stwierdzenia, że to kwestia pokoleniowa. Dlatego działania podjęte przez Dobre Rzuty wydawały mi się brawurowe. Niemniej z zainteresowaniem słuchałem rozmów z twórcami Epopei. Przekaz zmieniał się. Ostatnia rozmowa Mateusza z Dobrych Rzutów z Łotrem przekonała mnie, że warto ponownie zainteresować się tym projektem. Uważam, że była to dobra decyzja. Moduł przygotowany przez autorów w ciekawy i angażujący sposób wprowadza w idee i relacje społeczne epoki romantyzmu. Przez wszystkie godziny grania towarzyszyło mi poczucie, że Epopeja ma niesamowity walor dydaktyczny, który mógłby być jeszcze bardziej skonsumowany przez twórców. Wspomnę o tym na końcu refleksji. 

Myślę, że moje podejście do romantyzmu byłoby zupełnie inne, gdyby nauczyciele zamiast kazać nam w „dzięcielinie pale” doszukiwać się przejawów epoki, po prostu dali nam Epopeję do ręki i zachęcili do grania. Dużo lepiej zrozumielibyśmy porywy, które targały sercami mieszkańców Królestwa Polskiego. 

Jakie kości nosi przy sobie Wieszcz?

Mechanika Epopei została zaprojektowana w oparciu o Into the Odd Chrisa McDowella. Podstawowe założenia pozostały bez zmian, ale twórcy zadbali o to, żeby dodatkowe rzeczy, które stworzyli pozwoliły lepiej poczuć ducha romantyzmu. 

W grze spotkamy się z trzema cechami – ciałem, rozumiem i wolą. Podczas tworzenia postaci wykonamy na każdą z nich rzut dwoma kośćmi sześciościennymi i dodamy 3. W ten sposób uzyskamy wartość poszczególnych cech. Podczas testów wykonujemy rzut kością dwudziestościenną. Żeby osiągnąć sukces potrzebujemy wyniku równego lub niższego od naszej cechy. Możemy wykonywać test z ułatwieniem, bądź utrudnieniem, co oznacza dodatkową kość dwudziestościenną podczas rzutu. W przypadku utrudnienia wybieramy gorszy wynik, a ułatwienia lepszy. 

Poza cechami każdy bohater charakteryzuje się ochroną, którą roboczo możemy nazwać punktami życia. Co więcej każda postać dysponuje własną wiarygodnością. Wartość obu współczynników ustalana jest za pomocą rzutu k6. Wiarygodność to miks zamożności i renomy jaką cieszy się bohater. Jest to rozwiązanie, które uchroni nas od prowadzenia nadmiernej buchalterii. W momencie, w którym postanowimy wejść w posiadanie jakiegoś dobra wpisujemy to na kartę postaci i po określonym czasie wykonujemy test, który określi, czy stracimy punkt wiarygodności jako koszt wykorzystania, czy dalej będziemy go mieć, bo nie zużyliśmy swoich zasobów finansowych. To rozwiązanie przypadło nam do gustu. Podobnie jak zasady działania ekwipunku. Tak długo jak mamy w nim wolne jedno z czterech miejsc, możemy stwierdzić, że po prostu coś ze sobą wzięliśmy. To również daje duże poczucie swobody i zwraca uwagę na to, że nie jest to gra o kwatermistrzostwie, tylko o przeżywaniu przygód. W oparciu o liczbę punktów ochrony i wiarygodności określimy w specjalnej tabeli nasze pochodzenie oraz początkową liczbę punktów pasji.

Tym, co wyróżnia Into the Odd i haki tej gry, to brak rzutu na trafienie. Mechanika zakłada, że nasze postaci są kompetentne w walce, dlatego do razu sięgamy po kość obrażeń, zależną od tego jaką bronią się posługujemy. Obrażenia redukują ochronę, dlatego nazwałem je punktami życia, ale kiedy jej wartość spadnie do zera kolejne obrażenia odejmowane są od wartości cechy ciała, co powoduje obrażenie krytyczne i konieczność zdania rzutu na tę cechę, żeby zachować przytomność i nie stać się umierającym. Dzięki temu walki są szybkie i zazwyczaj śmiertelne. Podczas naszej rozgrywki, w której udział brały cztery graczki zginęło sześć bohaterek. 

Jaką metawalutą płacą wieszczowie?

Autorską mechaniką Epopei są punkty pasji. Dzięki nim możemy wchodzić w kontakt z nadnaturalnymi miejscami i stworzeniami. Co więcej korzystanie z nich wpływa na aktywowanie się króla-ducha, czyli najpotężniejszego bytu w powiatach. Jego działania napędzają wydarzenia w fikcji i w ciekawy sposób prezentują upływ czasu. 

Przede wszystkim punkty pasji wykorzystuje się podczas romansowania. Dzięki ich gromadzeniu i wydawaniu możemy pogłębiać naszą relację z obiektem uczuć bohatera. Jedna z moich graczek zawzięła się i podtrzymywała stan zakochania z ogrodniczką. Dlaczego było to dla niej ważne? Fabularnie wpływało na podejmowane przez nią działania. Przede wszystkim dbała o regularne spotkania, dlatego podczas planowania podróży zawsze na trasie znajdował się dwór Kniahini. Fajnie wpływało to na dynamikę grupy. To jednak nie wszystko, bo odwzajemnione uczucia wpływają konkretnymi rozwiązaniami mechanicznymi. Im poważniejsze uczucie, tym więcej korzyści. Moim zdaniem jest to najefektywniejsza forma zwiększania możliwości bohatera. Poza tym za pięć punktów wiarygodności możemy kupić poziom. Dodatkowym rozwiązaniem jeżeli chcemy zwiększyć potencjał naszej postaci jest pozyskiwanie magicznych przedmiotów, a autorzy przygotowali ich dla nas całkiem sporo. 

Warto na koniec wspomnieć jeszcze o punktach famy, które odzwierciedlają rozgłos i szacunek jakim darzony jest nasz bohater. Dzięki nim możemy przerzucać testy na wiarygodność i zwiększyć liczbę obiektów uczuć. 

Historie z powiatów

Moduł od początku miał być gotowym hexcrawlem. Otrzymujemy wysokiej jakości mapę powiatu byrtnickiego wykreśloną przez Niepraktycznego Kartografa. Składa się z 44 heksów. Na niektórych znajdują się stałe lokacje opisane w podręczniku. Mapa odgrywa bardzo istotną rolę. Powiaty są duże. Jest całkiem sporo miejsc do odwiedzenia, a czas ma realny wpływ na fabułę. Dlatego drużyna musi dobrze planować swoje marszruty w oparciu o zaprzyjaźnione noclegi, czy miejsca, w których się umówili, żeby nie zmarnować go na bezsensowne podróżowanie. 

Na poszczególne miejsca składa się z krótki opis, najważniejsi BN-i wraz z proponowanym rzutem na ich obecność, tabelka, która ubarwi spotkanie i plotki związane z tym miejscem. Bardzo podoba mi się takie podejście, ponieważ w momencie w którym drużyna wchodzi na dany heks łatwo można odświeżyć sobie opis. Można też przeczytać jego charakterystykę na głos. Stosowałem obydwa te rozwiązania w zależności od stanu zmęczenia i działało. Co ważne autorzy są konsekwentni w stosowaniu tego schematu, dzięki czemu podręcznik jest bardzo użyteczny. 

Wróćmy jednak do historii powiatów. Autorzy nie ukrywają, że inspirowali się dziełami z epoki romantyzmu. Szeroką listę inspiracji znajdziemy w publikacji. Nad powiatami ścierają się trzy wielkie siły – Król-duch – erpegowy Zeitgeist z heglowskiej filozofii; Car, który jest uosobieniem porządku i Kniahini, która reprezentuje naturę. Te trzy potężne byty będą się uaktywniać w trakcie rozgrywania przygód w powiatach. Częstość ich występowania jest uzależniona od działań drużyny. Rzeczywiście miałem takie poczucie podczas rozgrywki, że im więcej bohaterki robią tym bardziej sytuacja się zagęszcza i te siły się uaktywniają i wkraczają w fabułę. 

To nie wszystko, co przygotowali dla nas twórcy modułu. Dostajemy do dyspozycji aż pięć frakcji wraz z diagramem relacji, który stanowi przyczynek do kolejnych przygód. Jest to taki róg obfitości, że pomimo piętnastu godzin grania udało nam się skonsumować jeden konflikt pomiędzy grupami, a z drugim zaczęliśmy się zapoznawać. Nawet graczki stwierdziły po grze, że skupiły się na motywie politycznym i walce zamożnych ziemian z biedną gołotą. Żałowały, że nie starczyło im czasu na poznanie natury i sił, które nią kierowały. Mam takie poczucie, że w naszej rozgrywce było mało wątków nadprzyrodzonych. Oczywiście pojawiały się, ale nie było ich aż tyle ile mogłoby być. 

Dziejowe siły, frakcje to wciąż nie wszystko. Mamy do dyspozycji całą masę bohaterów niezależnych. Niektórzy z nich jak Poeta, Profesor, czy Hrabia są bardzo ważni dla wydarzeń zachodzących w powiatach. Ale opisany jest także ród biednej szlachty – Towciłłowiczów, który jest skłócony sam ze sobą i w zależności od decyzji drużyny będzie ogrywał mniejszą albo większą rolę. W naszej opowieści byli obecni i wzięli udział w samobójczej szarży na carskich. Działo się. Liczba bohaterów jest wystarczająca i jest z czego korzystać. Natomiast nie rozumiem, czemu nie posiadają oni statystyk. Brakowało mi tego podczas sesji, zwłaszcza kiedy jedna graczka wyzwała Hrabiego na pojedynek. Drobiazg, ale pomógłby w płynności rozgrywki. 

Rymy niedokładne

Autorzy modułu obiecują nam materiał na rozegranie kilkudziesięciu sesji. Po tych kilkunastu godzinach uważam, że rzeczywiście tak jest. Przygotowali całą masę wątków, tlących się konfliktów i niezażegnanych sporów. Wspólnie po rozgrywce stwierdziliśmy, że została cała masa rzeczy, których nawet nie spróbowaliśmy. Poza jednym polowaniem z Rejentem lasy pozostały dla nas wielką tajemnicą. Mam takie poczucie, że dzięki dużej liczbie istot nadprzyrodzonych można całkiem fajnie bawić się daleko od cywilizacji i spędzić tam masę czasu. 

Mimo tego mam kilka przemyśleń odnośnie do rzeczy, które mogłyby być bardziej rozbudowane. Do stołu usiedliśmy w mieszanej ekipie – dwie bardziej doświadczone osoby i trzy niemal całkowicie nowe w hobby. To spowodowało, że mieliśmy odmienne spojrzenie na konkretne rozwiązania. Przede wszystkim postawa wzbudziła mieszane uczucia. O ile pierwsza jej część była dobrze przyjęta, o tyle druga składająca się z pytań była dla młodszych graczek niezrozumiała. Wydaje mi się, że początkujące osoby wolą bardziej dosłowne komunikaty. 

Tutaj też chciałbym wspomnieć o tabeli ubioru z dodatku. Jest tam cała masa rzadko używanych dzisiaj terminów. Fajnie by było jakby były do tego obrazki, czy chociaż jednozdaniowy opis. Oczywiście jeżeli nie chcemy wywoływać zawstydzenia wśród części osób. Chyba, że jest to moduł dedykowany tylko dla zaawansowanych, wtedy moje spostrzeżenia są błędne. Warto jeszcze wspomnieć o języku, którym napisana jest Epopeja. Bardzo doceniam poprawną polszczyznę i z dużą przyjemnością czytałem tę grę, ale mam taką obawę, że słowo „eschatologiczny” może niektórych odstraszyć. 

W Epopei zdarzają się jeszcze literówki, ale myślę, ze to kwestia czasu aż znikną. Dużym problemem jest pomylona legenda do lochu pod zamkiem Hrabiego. Przez to, że w podręczniku zaczyna się od czwórki, a na mapie od jedynki pierwsze kilka minut ciężko było nam się połapać co gdzie się znajduje. 

Myślę, że warto byłoby jeszcze rozbudować dodatek o jakaś tabelę imion i przykładową listę przedmiotów. To oczywiście są drobiazgi, ale byłyby pomocne w trakcie gry. Mam też nadzieję, że jeżeli wyjdzie wersja papierowa to zostanie uzupełniona o indeks. Bardzo mi go brakowało podczas rozgrywki. 

W dzicz powiatów

Mimo długiego czasu spędzonego w powiatach mam poczucie, że dużo rzeczy zostało nieodkrytych i nie skonsumowanych przez naszą drużynę. Nasyciłem się naszą rozgrywką i w najbliższym czasie nie planuję powrotu do Epopei, ale nie wykluczam, że kiedyś się to wydarzy. Następnym razem chciałbym zabrać ekipę doświadczonych wiarusów, którzy jeszcze odważniej wejdą w tę społeczność i zatrzęsą jej podstawami. Bardzo chciałbym, żeby nasza kolejna rozgrywka skupiła się na siłach natury i nadprzyrodzonych bytach zamieszkujących powiaty. 

Jeżeli szukacie modułu, który ma proste zasady i zapewni Wam możliwość rozegrania długiej kampanii, to warto zainteresować się Epopeją. W podręczniku znajdziecie masę materiału, który jest komplementarny i sprawia, że ekosystem i społeczność mieszkająca po dwóch stronach jeziora naprawdę żyją. Moim zdaniem warto. 

c

Lorem ipsum dolor sit amet, unum adhuc graece mea ad. Pri odio quas insolens ne, et mea quem deserunt. Vix ex deserunt torqu atos sea vide quo te summo nusqu.