Mroźna Północ
Przedstawiciele każdego społeczeństwa uważają się za najbardziej cywilizowanych. To błędne koło historii. Jednak nie ma ono za wiele wspólnego z kołem od wozu, to bardziej koło młyńskie, które mieli wszystko na drobny miał. Sprawia, że po tych tak zwanych cywilizacjach pozostaje pył, z którego każdy może ułożyć swoją historię.
Członkowie górskich plemion patrzyli na mnie jak na kogoś niespełna rozumu, kiedy opowiedziałem im o swoim pomyśle, żeby wyruszyć na północ i zbadać tamtejsze tajemnice. Wszyscy zgodnie mówili, że tam nic już nie ma, tylko dzicy barbarzyńcy pozbawieni jakiejkolwiek cywilizacji. Nie uwierzyłem im. Uznałem, że jeżeli jest tam życie, to musi mu towarzyszyć coś więcej niż nic. Intuicja i tym razem mnie nie zawiodła.
Vikhar Wędrowiec
W zasadzie wszyscy mieszkańcy Królestwa Drzew uważają, że na północy nic już nie ma. Większość nie ma nawet świadomości, że istnieje tam życie. Tylko członkowie górskich plemion doświadczają obecności swoich kuzynów zza Gór Nieboskłonu. To przeświadczenie było na tyle silne wśród poddanych króla, że nikt nawet nie wpadł na pomysł, żeby wyruszyć i zbadać te ziemie. Odkryć jakie tajemnice kryje i zweryfikować, czy rzeczywiście nie ma tam nic godnego uwagi. Pierwszym, który udał się tam był Vikhar zwany Wędrowcem. To dzięki jego relacji wiemy jak wielobarwny jest świat północnych lądolodów.
Wbrew powszechnej opinii mieszkańców Królestwa Drzew na północy jest życie i to całkiem złożone. Mieszka tam wiele grup łowieckich, składających się na trzy wielkie plemiona – Fokożerców, Rybołowców i Zbieraczy Kłów. Każdy krąg ma swojego przywódcę i płomień, którego pilnują. Jest to symbol samodzielności i niezależności. Jeżeli ogień zgaśnie albo zostanie wykradziony wówczas członkowie tego zespołu stają się niegodni. Nikt nie ma obowiązku im pomagać. Jedyne, co mogą zrobić to oddać się Furii, Pani Mrozu. Mogą też popaść w niewolę jeżeli ktoś na nich zapoluje. Wówczas do końca życia będą służyć. Dlatego zdecydowanie częściej wyruszają na północ w swoją ostatnią wędrówkę, na spotkanie prawdziwej zimy.
Północ to zdecydowanie nieprzyjazna do życia kraina. Po zejściu z Gór Nieboskłonu trafia się na lodową pustynię, która ciągnie się aż po horyzont. Jednak to tylko pozory. Tak naprawdę całość składa się z kilku płaskowyżów, morza pokrytego ogromnymi lądolodami i niezliczoną ilością kry. Mieszkańcy tego obszaru muszą być w nieustannym ruchu, bo ich świat każdego dnia się zmienia. Niektórzy przemierzają go pieszo, inni na wielkich saniach, rydwanach, bądź psich zaprzęgach. Jeszcze inni próbują pływać na ogromnych tratwach. Jednak tym, co sprawia że ciężko mówić o mieszkańcach tego rejonu jako barbarzyńcach to żagle. To najprawdopodobniej największe odkrycie północnych plemion. Ogromne sanie, tratwy są zazwyczaj zaopatrzone w ogromne żagle, którymi nawigatorzy łapią mroźne wiatry i szusują na nich po białej krainie.
Fokożercy
Fokożercy to najbardziej pokojowo nastawione z północnych plemion. Co za tym idzie są też najbardziej prymitywni ze wszystkich. Przemierzają lodowe stepy w poszukiwaniu fok. Zazwyczaj poruszają się pieszo. Niekiedy zdarza się, że budują śnieżne tratwy, na których pędzą wykorzystując mroźne wiatry. To jednak rzadkość. Wodzem plemienia w danym cyklu jest ta, bądź ten który zabije najwięcej fok. Wszystkie kręgi spotykają się na foczej łasze i tam prezentują swoje trofea. Zbierają zapasy tranu i foczego sadła, które po równo rozdzielają wszystkim kręgom. Wierzą, że wszystkie zasoby są wspólne i powinni dbać o siebie nawzajem. Podczas trwania zgromadzenia inne plemiona mają zakaz wstępu na to uświęcone terytorium. Jeżeli jacyś łowcy zapędziliby się na foczą łachę, to ogłasza się Mroźną Gonitwę. Przez kolejny cykl wszystkie kręgi ze wszystkich plemion będą ich ścigać. Jeżeli przetrwają przez ten czas to znaczy, że Furia miała ich w swojej opiece i zostało im przebaczone.
Rybołowcy
Rybołowcy są szaleni. Nikt kto kiedykolwiek ich spotkał nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ich ciała są całkowicie pokryte białymi tatuażami. Każdy wyczyn znajduje odzwierciedlenie na ich skórze. Po wszystkich udanych łowach przebijają się rzeźbionym rybim kośćcem. Wierzą, że duchy zabitych ryb będą ich wspierać w kolejnych działaniach. Będą dawać im energie i wskazywać drogę. Polowanie Rybołowców to śmiertelny spektakl. Kobiety i mężczyźni gromadzą się na brzegu morza i czekają na sygnał. Kiedy róg zadmie wszyscy skaczą do wody uzbrojeni jedynie w harpuny. Ta, bądź ten który wynurzy się z największą ilością zdobyczy wspina się na maszt tratwy i tam ofiarowuje swoją zdobycz Furii. Niektórzy twierdzą, że potrafią oddychać pod wodą, jeszcze inni, że widzą w ciemnej toni jakby to był dzień. Jednak jaka jest prawda nie wie nikt. Poszczególne kręgi Rybołowców nie przepadają za sobą nawzajem. Istnieje takie powiedzenie, że jak na morzu spotykają się dwa ich kręgi, to trzeba biec po harpuny, bo będzie okazja zapolować na lodowe rekiny. Plemieniem rządzi dwójka najodważniejszych – wojowniczka i wojownik. Jeżeli ktoś kwestionuje ich prawo to musi wygrać wyścig pod krą Halibuta, która stanowi święte miejsce plemienia. Często się zdarza, że uczestnicy go nie kończą. Podczas zgromadzenia każdy krąg jest zobowiązany oddać połowę zapasów wodzom plemienia. Na nich zaś spoczywa obowiązek powicia potomstwa.
Zbieracze Kłów
Najwięksi spośród mieszkańców północy. Złośliwi mówią, że ich praprzodkiem jest ogromny niedźwiedź polarny. Ile w tym prawdy? Ciężko stwierdzić. W każdym razie najwięksi przedstawiciele plemienia osiągają około 3,5 metra. Standardem są jednak 3 metry. Z racji swojej wielkości przyjęli, że polują na śnieżne drapieżniki. Można poznać ich po charakterystycznych białych futrach. Jednak każdy krąg specjalizuje się w innej zwierzynie. Są tacy, którzy wypatrują śnieżne lisy. Inni zadowalają się tylko polarnymi wilkami. Rzadko zdarza się, żeby kręgi innych plemion zadzierały ze Zbieraczami Kłów. Najczęściej robią to Rybołowcy. Zazwyczaj prowokują swoich większych kuzynów do pościgu. Są to epickie wyścigi śnieżnych rydwanów. Zapędzają ich nad morze, we wcześniej przygotowaną zasadzkę. Dlaczego to robią? Dla zabawy. W końcu kto nie lubi polować na wielkie drapieżniki. Plemieniem rządzi ród Mroźnego Pazura, który jako pierwszy upolował polarnego niedźwiedzia w walce wręcz. To również tradycja, że każdy potomek musi wykazać się podobną odwagą. Świętym miejscem Zbieraczy Kłów jest stała siedziba znajdująca się częściowo w jaskini, a częściowo na otwartej przestrzeni. Obozowisko zostało wybudowane z kości waleni, skór upolowanych zwierząt, wyrzucanego na brzeg drewna i wielkich lodowych bloków. Mieszkają tam kobiety i dzieci. Raz Rybołowcy poważyli się na rajd w głąb Siedliska. Gdyby nie interwencja kapłanek Furii żaden by się nie ostał.
Najważniejsze pytanie pozostało bez odpowiedzi. Kto poluje na walenie? Otóż, kto popadnie.
Lodowe wiedźmy
Mimo Ciszy w Królestwie Drzew na północy magiczne moce wciąż są obecne. Tak, jakby pradawny pakt nie objął swoim zasięgiem tego terenu. Tutaj obdarzone kobiety zwie się wybrankami Furii. Od najmłodszych lat wykazują nadnaturalne zdolności. Potrafią unosić się na mroźnych wiatrach. Przywoływać moc gromu i śniegu. To one pilnują porządku w tym dzikim społeczeństwie. Interpretują znaki i wskazują drogę postępowania. Na ich jedno skinienie wojna się zaczyna i kończy. Nikt nie chce wejść im w drogę. Większość z nich obrała samotną drogę. Wędrują po północy. Kilka cykli spędzą z jednym kręgiem, by przez następne włóczyć się samotnie po lodowych klifach. Nikt nie stara się tego zrozumieć. Jednak w jesieni swojego życia większość z nich udaje się do lodowej piramidy, ogromnego lądolodu, gdzie płoną niebieskie płomienie. To tam wszystkie plemiona przynoszą dary i dziesięcinę z łupów. Tam też każde młode może udać się, żeby pod lodowym wodospadem usłyszeć przepowiednię, która wskaże mu kierunek w życiu.
Święto Furii – Dzikie Igrzyska
W okolicach końca każdego cyklu wszystkie plemiona schodzą się na cmentarzysko waleni, gdzie odbywa się święto Furii, inaczej zwane dzikimi igrzyskami. Poprzedza je kilkutygodniowe bicie w bębny, które zwiastuje nadejście bogini. Wszystkie plemiona przybywają w pokoju by oddawać cześć swojej dobrodziejce i opiekunce. Całość rozpoczyna się od zbiorowego transu, w który mieszkańcy północy wprowadzają się przez długotrwałe wyziębienie i niespanie. Tylko w ten sposób mogą połączyć się z nieskończonością. Nad wszystkim czuwają lodowe wiedźmy, które smagają wiernych biczami utkanymi z mroźnych wiatrów. Tak mija pierwszy dzień zgromadzenia. Później zaczynają się dzikie igrzyska, do których zgłaszają się całe kręgi. Zwycięzcy mają zaszczyt wyruszyć na południe, żeby łupić mieszkańców Gór Nieboskłonu. Podczas całego wydarzenia wojownicy wymieniają się opowieściami i towarami. To jedyny moment w cyklu, kiedy odbywa się handel wymienny.
Szamani
Czasami zdarza się tak, że narodzi się obdarzony mężczyzna. Z racji swojej płci nie może zostać lodową wiedźmą. Jednak nie może również pozostać bez opieki. Dlatego tuż po odkryciu jego nadzwyczajnych umiejętności trafia pod opiekę jednej z kapłanek Furii, która szkoli go w posługiwaniu się mroźną mocą tak, żeby był przydatny dla północnych plemion. Szamani cechują się wyjątkową długowiecznością. Zazwyczaj każde plemię ma swoich czarowników, których pilnie strzeże przed pozostałymi. Bardzo często przewodzą jakiemuś kręgowi. Zazwyczaj na południe udaje się ich kilku.
Wyścigi kręgów
Wreszcie najdziwniejsza z północnych tradycji. Wielki wyścig połączony z polowaniem na walenia. Kiedy w zatoce pojawi się jeden z nich nastaje ogromne poruszenie. Ten morski stwór jest traktowany jako prawdziwy skarb, który zapewni ogromną sławę i zapasy swojemu pogromcy. Dlatego kiedy jeden z nich przybywa, wieść się niesie przez dolinę przy pomocy specjalnych piszczałek. Każdy krąg ma taką. Wiadomość lotem błyskawicy przelatuje przez całą północ. Kiedy rozlegnie się dźwięk mamuciego rogu śmiałkowie mają dzień, żeby stawić się na cmentarzysku waleni. To właśnie z tego miejsca wyrusza każdy wyścig. Udział biorą całe kręgi wyposażone w swoje lodowe śmigacze. Bez nich nawet nie ma sensu startować. Podczas zawodów wszystkie chwyty są dozwolone.
Photo by Richard Powazynski on Unsplash
Dodaj komentarz