Niepokojąco Cicha Noc

Niepokojąco Cicha Noc

Święta zobowiązują

Cichą Noc zamówiłem już rok temu z nadzieją, że uda mi się w nią zagrać. Niestety los chciał inaczej i dopiero w zeszłą niedzielę spotkaliśmy się, żeby rozegrać emocjonującą przygodę we Fryzji. To moje pierwsze doświadczenie ze świątecznymi sesjami, dlatego byłem ciekaw jak ta gra odda konwencję Bożego Narodzenia i czy w ogóle umiejscowienie jej na osi czasu ma jakiekolwiek znaczenie. Z mechanicznego punktu widzenia równie dobrze mógłby to być każdy normalny dzień, ale fabularnie ukierunkowało graczki na aktywności związane ze specyfiką świąt. Dzięki temu otrzymaliśmy koncert szant w porcie i nocną inwentaryzację apteki w wigilię, która przecież musiała zostać zabezpieczona na dni wolne od pracy. To tylko dziwnie brzmi, bo takie wpadki napędzają postać ducha, ale o tym za chwilę. 

Graliśmy w pięć osób. Pełniłem rolę moderatora, jednocześnie odgrywającego medium i przywołanego ducha. Poza mną przy stole zasiadły trzy graczki i jeden gracz. Sesja z przygotowaniem zajęła nam około trzech i pół godziny. Nie jestem do końca pewny, ponieważ odbyliśmy kilka przerw i w międzyczasie skonsumowaliśmy także obiad, jak na spotkanie towarzyskie przystało.

Czym jest Cicha Noc?

Cicha Noc to nieduża gra opowiadająca o morderstwie. Bohaterowie spotykają się w noc wigilii, żeby wywołać ducha zamordowanej osoby i skutecznie go przepędzić, co wiążę się z przyznaniem jednej postaci do popełnienia zbrodni. Jedna z osób siedzących przy stole wciela się w rolę medium, a następnie ducha, kiedy ten zawita na spotkanie. 

Autorka gry – Petra Volkhausen przyznaje, że stworzyła ją z miłości do Morza Północnego. Cichą Noc oparła na mechanice Powered by the Apocalypse. Zdecydowanie jest to jedna z najprostszych gier Pbta z jakimi się dotychczas spotkałem. Gracze mają cztery ruchy do wykorzystania – prawda lub kłamstwo, przyznanie się do winy, przerwanie kręgu, podważenie/potwierdzenie. Ponadto ważną rolę odgrywają paski postępu. Spotkamy tutaj licznik gniewu i licznik wspomnień, które wyznaczą nam kolejne etapy gry. Osoba prowadząca musi także śledzić gromadzenie punktów sympatii przez każdą z postaci i liczbę wykrytych kłamstwa. To sprawia, że moderator musi być skrupulatny i przez całą grę mocno skoncentrowany. 

Cicha Noc różni się tym od klasycznych gier, że to gracze wymyślają historię. Podobnie jak w innych rpgach moderator przygotowuje warstwę mechaniczną spotkania, ale to drużyna będzie odpowiadać za stworzenie fabuły (Idealnie byłoby gdyby wszyscy przed spotkaniem zapoznali się z zasadami i konwencją gry, zwłaszcza że treści nie ma dużo, ale życie dalekie jest od doskonałości). Gracze wcielą się w osoby związane z morderstwem i na podstawie przedstawionej w podręczniku listy pytań przygotowują się do sesji. Samo spotkanie ma strukturę seansu spirytystycznego zgodnego ze scenariuszem znajdującym się w publikacji. Duch próbuje dowiedzieć się na podstawie załączonej listy pytań, co działo się w dniu jego morderstwa. Rolą graczek jest improwizowane odpowiadanie na pytania. Dzięki temu ma powstać spójna i emocjonująca opowieść. 

To klasyczne odwrócenie ról wpływa także na mechaniczne aspekty gry, bo to osoba prowadząca ma swoją kartę, na której śledzi postępy graczy. Ponadto tylko moderator rzuca kostkami, żeby zweryfikować, czy duch uwierzył w prawdy głoszone przez bohaterów. Muszę przyznać, że wywołało to dosyć duże poruszenie, bo grałem z osobami, które lubią sobie poturlać. Na szczęście historia okazała się warta tego wyrzeczenia. 

Utylitarność publikacji

Cicha Noc została w Polsce wydana przez wydawnictwo GRAmel. Publikacja ma formę książki w formacie oszukanego A5, to znaczy, że jest dłuższa o prawie trzy centymetry. Liczy sobie 59 stron i na początku zawiera spis treści. Sama gra mieści się na 30 stronach. Na pozostałych znajdziemy materiały historyczne o fryzach i ziemiach, na których żyli oraz poradnik jak stworzyć własną grę w oparciu o Cichą Noc. Co rzadko spotykane, w środku książki są załączniki takie, jak scenariusz, czy elementy do zawarcia na karcie moderatora. 

Tutaj niestety muszę wspomnieć kilka słów o jakości polskiego wydania. Przede wszystkim do wersji angielskiej istnieje ładna graficzna karta moderatora, która pomaga prowadzić rozgrywkę. W naszej rodzimej publikacji mamy do czynienia z naniesionymi informacjami z tej karty, ale samej karty nie uświadczymy, więc mamy do wyboru skorzystać z angielskiej wersji albo samemu sobie ją wykreślić. Co więcej podczas gry korzystamy z sekretów do losowania, z ról do losowania, wreszcie z kart prawda/kłamstwo, którymi się wymieniamy. Aż prosi się o to, żeby je przygotować w klimatyczny graficzny sposób. Tak, żeby wystarczyło je wydrukować i wyciąć. Niewielki nakład pracy, a od razu inne doświadczenie. 

Dziwią mnie jeszcze dwie rzeczy związane z dizajnem publikacji. Przede wszystkim przy tworzeniu swoich wieśniaków aż prosi się o to, żeby zebrane tam informacje do wyboru ubrać w tabele. Dzięki temu gracze, którzy lubią być zaskakiwani nie musieli by wybierać. Druga rzecz, to kwestia komfortu osób grających. Wiem, że Cicha Noc to nieduża i dosyć prosta gra, ale przygotowanie playbooków dla graczy byłoby miłym dodatkiem. Dzięki temu nawet te tabele nie byłyby koniecznością, bo zgromadzeni mieliby wszystko przed oczami. Co więcej, wykaz tych ruchów uporządkowałby rozgrywkę i być może taki skrót zasad wystarczyłby, żeby gracze nie musieli czytać podręcznika. 

Niewątpliwe fajnym dodatkiem jest otwarta licencja załączona do podręcznika i opublikowana na stronie polskiego wydawcy. Dzięki temu możemy stworzyć własną opowieść o morderstwie i próbie jego rozwikłania. Moja drużyna po skończonej sesji otwarcie powiedziała, że chciałby w to jeszcze raz zagrać. Myślę, że przygotowanie rozgrywki w nowej konwencji z pogłębioną znajomością zasad może być fajnym rozwiązaniem. Korci mnie, żeby moją opowieść umiejscowić w jakiejś górskiej wiosce, która doświadczyła lawiny. 

Pułapki i inne zapadnie

Niestety mimo prostoty gry, autorka zastawiał na nas kilka pułapek. Warto zwrócić uwagę na łudzące podobieństwo pewnych elementów Cichej Nocy do Mafii, która obecnie jest znana także jako Avalon, czy Wilkołaki. Przed rozpoczęciem opowieści, ale już po ustaleniu kim była ofiara i w jaki sposób zginęła, gracze losują swoją rolę w tym procederze. Mogli być mordercą, pomocnikiem albo biernym obserwatorem. Następnie podręcznik sugeruje, żeby wszyscy zamknęli oczy. Zabójca i jego prawa ręką mają otworzyć oczy, żeby dowiedzieć się kim są. W końcu razem dokonali tego aktu. Jest to mechanika żywcem wyjęta z mafii, ale te gry mają rozbieżne cele. W Cichej Nocy staramy się stworzyć spójną, ciekawą opowieść. W mafii zależy nam na tym, żeby nasza frakcja okazała się zwycięska. To doprowadziło przy naszym stole do sytuacji, w której graczom przede wszystkim zależało na ochronie życia swojej postaci. Warto zaznaczyć, że nasza ekipa zna się z harcerstwa, więc stosunkowo często graliśmy wcześniej w mafię. Myślę, że zadziałała tutaj pamięć mięśniową. 

Mamy kilka pomysłów jak wybrnąć z tej pułapki podczas kolejnej rozgrywki. Padła sugestia, że gdyby wszyscy byli zabójcami, to całość lepiej by zadziałała. Każdy chroniłby siebie i zrzucał winę na innych, żeby duch na nich wywarł swoją zemstę. Druga propozycja była taka, żeby w rozgrywkę wpleść retrospekcje z minionego roku, żeby każdy opowiedział jak prześladował go ten duch. To zwiększyłoby motywację grających, żeby aktywnie wskazać winnego i pozbyć się stręczycielskiej zjawy. Myślę, że pierwsza propozycja znacząco zmienia tę grę, ale jest ciekawa i chętnie bym spróbował takiego rozwiązania. Druga bardzo fajnie pasuje do klimatu gry i na pewno następnym razem z niej skorzystam. 

Moja drużyna podkreśliła, że zaproponowane przez autorkę mechaniki blokowały fabułę. Gracze częściej korzystali z prawdy, niż kłamstwa. Jak sami przyznali nie czuli potrzeby, żeby fałszować rzeczywistość. Mam wrażenie, że często wybierali bezpieczne odpowiedzi, żeby chronić swojego bohatera. Znowu wracamy do poczucia, że gramy w mafię. Jako osoba prowadząca cieszę się, że miałem do dyspozycji liczniki, a nie byłoby ich bez mechaniki. Dzięki nimi wiedziałem kiedy świadomość ducha wzrasta i na co mogę sobie pozwolić przy kreowaniu rzeczywistości. Dlatego nie byłbym taki krytyczny względem zaproponowanych rozwiązań, ale podczas kolejnej rozgrywki bacznie będę się im przyglądał.

Potencjał Cichej Nocy

Nie chciałbym, żebyście mnie źle zrozumieli. My się naprawdę świetnie bawiliśmy grając w Cichą Noc. Do tego stopnia, że jednogłośnie postanowiliśmy jeszcze kiedyś do niej wrócić.

W tej grze drzemie potencjał do snucia klimatycznych, powolnych opowieści. Jest nieźle przemyślana i w ciekawy sposób odwraca role przy stole. To zresztą był główny powód, dla którego po nią sięgnąłem. Świetnie się bawiłem odkrywając swoją historię. Kiedy już się zna zasady, przygotowanie zajmie naprawdę niewiele czasu. Bardzo ciekawi mnie tworzenie własnej gry na tej licencji. Być może za rok będziecie mogli po nią sięgnąć, ale niczego nie chce obiecywać. Najbardziej mi szkoda zmarnowanego potencjału, jeżeli chodzi o polskie wydanie. Można było nieco je wzbogacić, zadbać o to, żeby było lepsze od oryginału i wtedy rozgrywka byłaby jeszcze przyjemniejsza. 

Zdjęcie: Katarzyna Zajączkowska-Maciąg

c

Lorem ipsum dolor sit amet, unum adhuc graece mea ad. Pri odio quas insolens ne, et mea quem deserunt. Vix ex deserunt torqu atos sea vide quo te summo nusqu.