Transhumanizm objawiony
Przydługi wstęp
Nie zdarza się to za często, ale są takie lata, kiedy jedna spośród wielu przeczytanych w danym roku książek, wzlatuje ponad inne. Wybija się na ich tle, niczym gwiazda polarna na nieboskłonie. W tym roku musiałem bardzo długo czekać, żeby trafić na tą jedyną. Nie znaczy to, że wszystkie pozycje, które przeczytałem do tej pory były złe. Po prostu żadna z nich nie była tą jedyną – perłą danego roku. Najzabawniejsze w tej sytuacji jest to, że wcale nie planowałem sięgnąć po tę książkę. Nawet nie znalazła się na mojej szerokiej liście pozycji do przeczytania, ale jakoś na fali powrotu do czytania publikacji wydawnictwa Powergraph złamałem się. Nie żałuję. To była doskonała decyzja. A i moment był akuratny.
Jednak zanim przejdę do sedna chciałbym się jeszcze na chwilę cofnąć do zeszłego roku. Część osób pewnie woli o nim zapomnieć, ale upłynął pod znakiem Cyberpunka. Gracze zastygli w oczekiwaniu na kolejną premierę CD Project RED. Nie wiem, jakie były oczekiwania. Pewnie im ktoś miał większe, tym bardziej się rozczarował. Ja nie miałem żadnych, a fabuła gry przypadła mi do gustu. Ale wcale nie chodzi mi o tę produkcję, raczej o ducha który unosił się nad szeroko pojętą kulturą. Zeszły rok to był prawdziwy renesans powieści cyberpunkowych. Przez chwilę miałem wrażenie, że każdy polski autor związany z fantastyką musi popełnić jakieś dzieło w tym klimacie. Bałem się, że jak otworzę lodówkę, to słoik majonezu zaproponuje mi swoją cyberpunkową odmianę. Na fali tej popularności skusiłem się na jedną pozycję i było naprawdę źle. Nie mam pojęcia po co się pisze takie książki. Chyba tylko po to, żeby na fali hype’u zarobić parę groszy.
Nie będę Wam zdradzał czyje było to dzieło, bo nie o to tutaj chodzi. Ja dokładnie wiem jakiej lektury oczekiwałem, co urzeka mnie w historiach spod znaku cyberpunku. Gdybym miał to podsumować jednym słowem, to byłby to szeroko pojęty transhumanizm. Tak, zdecydowanie bardziej pociąga mnie ta część „cyber” i myślę, że ona też jest dużo trudniejsza do stworzenia. „Punk” można zagospodarować wielkimi korporacjami, buntem i szerzącą się degrengoladą podszytą odrobiną anarchizmu. To nie wymaga gruntownego przygotowania i przemyślanych koncepcji. Ba! Nie wymaga nawet wiedzy i znajomości pojęć.
Tymczasem Anatomia Pęknięcia Michała Protasiuka okazała się być bardziej cyberpunkowa niż wszystkie pozycje z tym słowem w tytule. Mam na myśli tutaj książki, które powstały w zeszłym roku. Jeżeli chodzi o superprodukcję CD Projectu RED, to ten temat jest tam obecny i mam wrażenie, że jak na grę akcji to jest go tam całkiem sporo. Chociaż wspomniany wcześniej transhumanizm jest pokazany z daleka. Nie ma możliwości zagłębić się w szczegóły, ale mimo tego odgrywa bardzo ważną rolę w fabule i nie jest tylko nic nieznaczącym dodatkiem, namiastką. A postać Alt jest jedną z moich ulubionych w całym scenariuszu.
Warto czytać
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Otóż przede wszystkim dlatego, że książka reklamowana jest jako polska odpowiedź na Black Mirror, serial Netflixa. Podejrzewam, że akcja promocyjna skierowana jest do szerokiego grona odbiorców. Osób, które są dobrze zaznajomione z popkulturą i aktualnymi przebojami streamingowej platformy. Zdarzyło mi się obejrzeć kilka odcinków. Zostałem namówiony. Sam bym raczej nie wybrał tej pozycji. Chociaż muszę przyznać, że przyjemnie się ogląda te najprzeróżniejsze wizje przyszłości obudowane fabularną treścią. Ale już tutaj warto podkreślić, że Michał Protasiuk robi to zdecydowanie lepiej. W jego historie te koncepcje są wpisane naturalnie. Nie są nachalne i nie narzucają się. Po prostu wchodząc w każde opowiadanie po kilku akapitach wiemy, jaki jest jego świat. A one są doprawdy przeróżne. Zazwyczaj nie lubię zbiorów opowiadań, ale w tym przypadku ta koncepcja jak najbardziej zdaje egzamin.
W końcu nie odpowiedziałem na postawione chwilę wcześniej pytanie. Myślę, że ta lektura jest bardzo wartościową pozycją dla każdej osoby, która kiedykolwiek pomyślała o tym, żeby zabrać swoją drużynę w cyberpunkowy świat. Nie da się na jej podstawie zbudować spójnego settingu, ale transhumanistyczne koncepcje i inne futurystyczne pomysły mogą wzbogacić nasze sesje. Przede wszystkim dlatego, że autor operuje bardzo zrozumiałym językiem. Pomimo tego, że książka porusza trudne i niekiedy skomplikowane tematy, to jest to podane w bardzo przystępnej formie. A jakby komuś było tego mało, to pisarz ma na to odpowiedź. Na końcu książki znajduje się bardzo fajna rzecz w postaci notatki od autora, w której wskazuje pozycje, będące inspiracją do napisania poszczególnych opowiadań. W związku z tym, każdy kto będzie chciał pogłębić konkretny temat może sięgnąć do rekomendacji autora. A jeżeli kogoś odstręcza naukowy język i nie ma ochoty wchodzić głęboko w kwestie uczenia maszynowego, czy sztucznej inteligencji to Anatomia Pęknięcia zaspokoi jego potrzeby poznawcze.
Dużym atutem z punktu widzenia laika jest też niski próg wejścia u Protasiuka. Zacząłem właśnie czytać Gnozę Michała Cetnarowskiego i tam jest zupełnie inaczej. Pierwsze strony wywracają nasz umysł na lewą stronę. Wszystkie zmysły szaleją dostrajając się do koncepcji świata, która wali nas obuchem prosto w łeb. Dla wielu osób może to być trudne do przebrnięcia. Wymaga pewnej determinacji. Tymczasem każde opowiadanie Anatomii Pęknięcia zaprasza do dalszej lektury. One wcale nie są proste, ale moim zdaniem autor ma lekkość pisania prostym językiem o trudnych rzeczach.
Czas na konkret
Czas chyba napisać kilka słów o tym, co lubimy najbardziej, czyli konkretnych rzeczach, które można wykorzystać w grach fabularnych. W swoich przemyśleniach wyróżniłem trzy rzeczy, które zrobiły na mnie szczególne wrażenie. Jest to mój subiektywny ranking, więc jeszcze raz gorąco zachęcam do przeczytania całej Anatomii Pęknięcia. Wybierzcie te smaczki i wątki, które Wam przypadną do gustu i które przydadzą się podczas Waszych kampanii. Ja znalazłem tam dużo dobra dla siebie i na pewno kiedyś je wykorzystam.
Zacznę od rzeczy, która nie jest w żaden sposób odkrywcza i nowatorska, ale ważny jest sposób jej przedstawienia. Chodzi oczywiście o sztuczną inteligencję. Motyw złowrogiego AI, które przejmuje władze nad Ziemią nieustannie przewija się w kulturze. Wystarczy chociażby sięgnąć do ostatniej premiery – Diuny. Bohaterowie filmu nie korzystają z komputerów. Zamiast tego mają do dyspozycji Mentantów. Jest to pokłosie przeszłości, gdzie sztuczna inteligencja pod postacią Superkomputera przejęła władzę nad ziemią. Od tamtej pory ludzie mają zakaz tworzenia inteligentnych maszyn. Myślę, że innym dobrym przykładem jest Terminator z siecią Skynet. Znany zdecydowanie szerszej publiczności.
Michał Protasiuk przedstawia AI jako rój. Sieć rozproszoną po różnych maszynach. Jednak nie jest to wszechpotężna sztuczna inteligencja, która od razu po włączeniu przejmuje władzę nad planetą. Potrzebuje czasu, niewiele ale jednak, żeby nauczyć się jak działa świat i rozpoznać pewne mechanizmy w boju. Bardzo ważnym aspektem tej koncepcji jest bank możliwości wyłączenia roju. Wydaje mi się, że jest to w pewien sposób nowatorskie podejście. Budząca się sztuczna inteligencja może być wspaniałym przeciwnikiem dla naszych graczy, zwłaszcza że autor w fajny sposób przeprowadza narracje dotyczącą rozwiązania tego problemu. Jako punkt wyjścia proponuje MAD, czyli wzajemne zagwarantowane zniszczenie – pojęcie, które wywodzi się z czasów zimnej wojny. A przykładem zastosowania tej strategii jest gra w cykora. Czuję, że taki kilkugodzinny scenariusz, podczas którego można uratować świat przed budzącą się AI, porwałby niejednego z moich graczy. Może po prostu trzeba go napisać.
Druga koncepcja, która jest konsekwencją różnych naukowych dyskusji, jest budowa nowego internetu. To również nie jest najświeższy temat. Został już nawet wykorzystany w komediowym serialu – Dolina Krzemowa. Jednak znowuż koncepcja proponowana przez autora jest warta rozważenia i moim zdaniem do wykorzystania podczas grania. Otóż autor proponuje przeniesienie sieci do grzybni pod Puszczą Notecką, której ogrom daje przeróżne możliwości. Dwie przytoczone to moc obliczeniowa, pozwalająca zdestabilizować bitcoina i zgrać ludzką osobowość do grzybni. Tutaj wreszcie pojawia się tak umiłowany przeze mnie transhumanizm. Niestety opowiadanie kończy się w takim momencie, że nie dostrzegamy efektów tych działań, ale jest to na tyle inspirujące, że na kanwie tego pomysłu można stworzyć coś odświeżającego i pociągnąć dalej tę koncepcję. Póki co nie widzę tego jako głównego motywu, raczej smaczek, ale mimo wszystko warte do rozważania.
Wreszcie trzecia rzecz, która nie daje mi spokoju odkąd o niej przeczytałem. Jedną z koncepcji rozwoju technologii zaproponowanej przez Michała Protasiuka jest wzmożona produkcja deep fake’ ów. Autor zakłada, że za jakiś czas będą nie do odróżniania od prawdziwych filmów. Sztuczna inteligencja będzie potrafiła sama je tworzyć, ale będzie mieć ogromny problem z ich oceną pod względem prawdziwości. Tutaj pojawia się istotna rola czynnika ludzkiego. Tylko jednostki niebywale empatyczne są w stanie rozróżnić prawdę od fałszu. Widzę w tej koncepcji niesamowity potencjał. To stwarza możliwość zagrania scenariusza, czy też kampanii, gdzie niedoceniana umiejętność jaką jest empatia, wreszcie odegra kluczową rolę. Walka „empatyków” z nowoczesną technologią bardzo mnie kusi. To na pewno jest kolejny pomysł do wykorzystania.
Więcej pomysłów niż czasu
Inspiracje do scenariuszy można czerpać właściwie zewsząd. Wystarczy się otworzyć i chłonąć spływające z otoczenia pomysły. To w zasadzie nic trudnego. Jednak kluczową kwestią jest stopień skomplikowania pomysłu. O ile różne zahaczki i ciekawe wątki do rozgrywanych kampanii można w zasadzie przełożyć jeden do jednego. Czasami potrzebna jest drobna kosmetyka, ale zasadniczo nie wymaga to dużego zaangażowania czasu. O tyle pomysły na scenariusze wymagają już zdecydowanie więcej przygotowań. Trzeba sprawdzić informacje, wzbogacić swoją wiedzę. Sam koncept to tylko przyczynek do działania. To iskra, która może rozpalić wielki stos kreatywności.
Sebastian
Nie słyszałem o tej książce. Brzmi bardzo ciekawie i rzeczywiście wspomnianej motywy mogą mieć śmiało zastosowanie podczas RPGowej przygody. Gdyby nie Twój newsletter to bym się i niej nie dowiedział! Dzięki za jego wysyłanie :)