Z rodowej sylwy

Z rodowej sylwy

Materiał zainspirowany cyklem powieści Silva Rerum autorstwa Kristiny Sabaliauskaitė

Niczym wino

Minęło kilka naprawdę długich lat nim sięgnąłem po książkę Kristiny Sabaliauskaitė. Zupełnie nie umiem stwierdzić z czego wynikała moja opieszałość. Niemniej czuję, że dobrze się stało, bo teraz w pełni doceniłem Silva Rerum, zwłaszcza po naszej rozgrywce w Epopeję. Wiedziałem, że będę chciał się z Wami podzielić tym doświadczeniem. 

Powieść opowiada o żmudzkiej szlachcie, która dzieli swój czas pomiędzy rodowe włości, a Wilno. Akcja osadzona jest w epoce oświecenia. Tytułem nawiązuje do rodowych ksiąg, w których zapisuje się najistotniejsze rodzinne informacje. Zresztą w trakcie opowieści bohaterowie czasem sięgają do Sylwy, żeby coś w niej utrwalić albo odtworzyć. Cała historia zgromadzona jest w czterech tomach, które ukazały się nakładem Wydawnictwa Literackiego. Spisując te przemyślenia mam za sobą dwie pierwsze części. Zatrzymałem się w połowie trzeciej, żeby złapać odrobinę oddechu.

Przez okienko

Gdybym dzisiaj miał się szykować do prowadzenie Epopei, to poza przeczytaniem podręcznika i przygotowaniem materiałów sięgnąłbym po Silva Rerum. Pewnie przeczytałbym całe, bo nie lubię porzucać książek, ale tak naprawdę wystarczy odrobiona. Już od pierwszych stron czuć, że wchodzimy w czyjąś opowieść. Nie poznajemy jej początku. Pojawiamy się w pewnym jej momencie i od tego punktu możemy ją śledzić. To daje niesamowite poczucie, że ta historia to tylko fragment bogatej rodzinnej opowieści. Wiele się wydarzyło zanim Narwojszowie dotarli do tej chwili. 

To przypomniało mi o bardzo ważnej rzeczy związanej z rozgrywaniem przygód w powiatach. Bohaterowie, którzy tam trafiają nie wchodzą do teatru. Machina nie rusza wraz z ich pojawieniem się. Życie cały czas się tam toczy. Pewne procesy zachodzą nawet jak nikt ich nie obserwuje. To bardzo ważna kwestia. Świat jest żywy i gracze powinni móc tego doświadczać. Ich opowieść startuje w tym konkretnym punkcie, ale historia powiatów sięga wiele lat wstecz. Mamy tam waśnie, których przyczyny możemy odkryć w trakcie rozgrywki, ale nie możemy im zapobiec, bo one już toczą tę społeczność niczym przewlekła choroba. 

To niewątpliwie ważny element każdej dobrej opowieści. Oczywiście w książkach jest to zdecydowanie ważniejsze, żeby czytelnik miał poczucie, że świat, o którym czyta jest dużo większy, a historia, którą poznaje to zaledwie fragment całych dziejów. Jednak w naszych wspólnie tworzonych opowieściach kwestia skali też ma znaczenie. Moi gracze cenią sobie to poczucie, że świat, w którym gramy jest duży, a jego historia bogata. 

Może właśnie w tym leży sukces Warhammera. Mimo, że wszystkie opowieści dzieją się w Imperium, to nie można zarzucić temu uniwersum, że jest małe. Stary Świat imponuje swoją skalą. Powiaty są zdecydowanie mniejsze, ale autorzy postarali się, żeby ten obszar miał swoją historię i nadali odpowiednie rangi poszczególnym wydarzeniom przez co ta społeczność również zdaje się żywa, kiedy do niej trafiamy. 

Jest klimat

Nie mógłbym też nie wspomnieć o niesamowitej aurze jaka towarzyszy opowieści Kristiny Sabaliauskaitė. Nie jest to powieść nawiązująca do westernu jak dzieła Henryka Sienkiewicza. Akcja raczej się snuję niż pędzi. Mimo tego historia wciąga w swoje wiry, niczym najgroźniejsze bagno. Myślę, że jest to ciekawa alternatywa w stosunku do tego, co znamy z lat szkolnych. Zupełnie inny sposób narracji inne tempo, a mimo to ciekawe i wciągające. 

Nie jestem przekonany, czy sprawdzi się to podczas dłuższego grania, ale na pewno może posłużyć za inspirację do rozpoczęcia opowieści. Myślę, że dobrze wciągnąć bohaterów w powolne życie powiatów by stopniowo ich działania zwiększały obroty. Ostatecznie pewnie będziemy cwałować ku rozwiązaniu, ale takie odczuwalne narastanie tempa może być bardzo ciekawym doświadczeniem. 

Zresztą w obydwu częściach Silva Rerum atmosfera gęstnieje z każdym rozdziałem, dążąc do rozwiązania. Warto zaznaczyć, że każdy tom to zamknięta opowieść. Chociaż autorce zdarza nawiązywać się do poprzednich wydarzeń, ale ich znajomość nie jest konieczna do doświadczenia poszczególnych części. 

Między panem, a chłopem

W ostatnich latach obserwujemy wysyp książek opowiadających o losie chłopów, o czym być może kiedyś tutaj przeczytacie. Niemniej Silva Rerum w ciekawy, ale zarazem dobitny sposób pokazuje relacje panujące pomiędzy panem na włościach, a jego poddanymi. Nie ważne, jak bardzo oświecony byłby szlachcic, to chłopstwo mieszkające na jego folwarkach to odrębny stan i autorka nie daje nam o tym zapomnieć. 

W pierwszym tomie poznajemy bliźnięta Narwojszów, które spędzają czas z synem okolicznego sołtysa, chyba tak można by go określić. Dopóki są dziećmi i razem się bawią nie ma mowy o żadnych podziałach. Jednak, kiedy dorastają pochodzenie staje się znaczącym problemem w ich relacjach.  Chłop na zawsze pozostanie chłopem, a szlachcic zawsze będzie panem. Tylko, czy na pewno tak jest? W trzecim tomie obserwujemy narastające rozwarstwienie stanu szlacheckiego. Powiedzenie – szlachcic na zagrodzie, równy wojewodzie – traci sens. Opowieść jest snuta przez pryzmat klientelizmu i rywalizacji magnackich rodów, co staje się motorem napędowym historii. 

Myślę, że to cenna obserwacja w kontekście powiatów, gdzie mamy wątek hrabiego, szlachtę z zaścianka i zamożnych ziemian. Na tym rozwarstwieniu można fajnie grać i śmiało wpleść ten wątek w rozgrywaną kampanię. Autorzy zwracają na to uwagę i podkreślają to w diagramie relacji, ale jeżeli szukamy inspiracji, czy chcemy tego doświadczyć przed grą, to warto sięgnąć po Silva Rerum. 

W proch się obrócisz

Wreszcie najciekawsza kwestia w moim odczuciu, czyli siły napędzające opowieść w drugim tomie Silva Rerum. Nie wiem, czy pamiętacie, ale w zeszłym roku napisałem kilka tekstów o Wyprawie za Mur, gdzie przed grą możemy stworzyć własną piaskownicę, w której będzie się toczyć rozgrywka. Autorzy gry zachęcają do tego, żeby po stworzeniu swojej części świata sięgnąć po dwa pakiety zagrożeń. Nie jeden, nie trzy, ale właśnie dwa i powiem Wam, że Kristina Sabaliauskaitė dokładnie to robi. Może nie dosłownie, bo jej powieści są napędzane prawdziwą historią Wielkiego Księstwa Litewskiego, ale bierze na warsztat dwie wielkie siły, które w tym czasie decydowały o losach tych ziem. 

Na pierwszy plan wysuwa się zaraza, która powoli wraz ze szczurami zbliża się do Wilna. Stanowi istotny element fabuły, ale jej obecność nie jest nachalna. Mimo tego ciężko o niej zapomnieć, bo determinuje losy bohaterów. Zmusza ich do przemieszczania się po Litwie. W pewnym momencie stawia jedną z postaci przed trudnym wyborem, czy spalić całą wieś z mieszkańcami, czy dać się rozprzestrzeniać chorobie. To pokazuje, że czasem nie ma dobrych wyborów. Takie momenty napędzają każdą opowieść. 

Drugim zagrożeniem jest przetaczająca się przez te ziemie wojna północna, w której formalnie Korona nie brała udziału, ale część bitew i starć odbywała się na jej terenie. To wydarzenie doprowadziło mieszkańców Wielkiego Księstwa Litewskiego do ruiny. Obie strony biorące udział w konflikcie – Szwedzi i Rosjanie – prowadziły rekwizycję i wykorzystywały miejscowych. Wojna jest zdecydowanie bardziej widoczna niż zaraza. Jest gwałtowna i wszechobecna w fabule. Nawet finałowa scena książki jest zobrazowana wybuchem, który stanowi pokłosie tego konfliktu. 

Tym na co szczególnie warto zwrócić uwagę jest wykorzystanie tych dwóch motywów jako sił sprawczych fabuły. To ich obecność popycha bohaterów do działania, nawet jeżeli nie mają bezpośredniego wpływu. To jest w tym wszystkim kluczowe. Te zagrożenia nie muszą być bezpośrednie. One mogą działać na zasadzie efektu motyla. Myślę, że w każdej rozgrywce warto o czymś takim pomyśleć. Czymś co się dzieje gdzieś w oddali i w pośredni sposób wpływa na przygodę. W Silva Rerum wojna napędza głód i chłopskie bunty. Wielka powódź może spowodować migrację. Jest wiele takich czynników, które w ciekawy sposób możemy wykorzystać w naszych kampaniach.  

Kres żywota

Pamiętam nasze początki z Ostrzami w Mroku i problem, który pojawił się wśród moich graczy, przyzwyczajonych do bardziej tradycyjnych gier. Otóż ciężko im było zrozumieć, że najważniejsza jest szajka, a nie poszczególni bohaterowie. Po tylu latach wiem, że to już nie stanowiłoby dla nas wyzwania, bo jesteśmy znaczeni dalej w myśleniu o grach. Ale najlepiej robi to Kristina Sabaliauskaitė. W swoich powieściach skupia się na rodzinie Narwojszów. Jej poszczególni członkowie służą do tego, żeby napędzać historię i podtrzymywać ród. Nie ma dla nich litości. Są w jej ręku narzędziami. 

Ciekawa była ta podróż od Epopeji do Ostrzy w Mroku. Niemniej pokazuje pewien uniwersalizm opowieści zgromadzonych w kolejnych tomach Silva Rerum. Zachęcam Was do lektury! Naprawdę warto!

Drawing by Alexei Savrasov

c

Lorem ipsum dolor sit amet, unum adhuc graece mea ad. Pri odio quas insolens ne, et mea quem deserunt. Vix ex deserunt torqu atos sea vide quo te summo nusqu.